[PIERWSZA JAZDA] Test Forda Edge – większy niż się wydaje

Trend dużych samochodów typu SUV przyszedł do Europy zza wielkiej wody. Teraz jest to jeden z najpopularniejszych segmentów na rynku. Ford to zauważył i postanowił wprowadzić do oferty nowy model.

Ford Edge na świecie jest znaną konstrukcją. Jednak do Europy trafił dopiero teraz wraz z wprowadzeniem drugiej generacji auta. Jest to samochód, który łączy w sobie najlepsze geny dwóch różnych światów.

Jankeska stylistyka

Mowa m.in. o zestawieniu stylistyki zewnętrznej rodem zza oceanu. Wyróżnia się ona na tle europejskiej konkurencji. Jest przede wszystkim niepozorna i z jednej strony nadwozie jest obłą bryłą, która na pierwszy rzut oka wydaje się nad wyraz ciężka. Z drugiej zaś ukryte są w niej elementy lubiane przez Europejczyków, czyli ostre przetłoczenia, i wyraźne elementy wyróżniające oraz klasyczne dodatki, które są znakiem rozpoznawczym marki.

Europejskie wnętrze

Drugim elementem nad wyraz istotnym w tym aucie jest wnętrze. Ford wiedział, że wchodząc na rynek europejski z amerykańskim stylem nic nie zyska. Dlatego w Edge drugiej generacji wnętrze zostało upodobnione do tych znanych z innych modeli marki. Deska rozdzielcza, fotele czy kierownica zostały zapożyczone z Mondeo.

Diesel albo… diesel

Pod maską nowego SUV’a od Forda jest dostępny dwulitrowy silnik wysokoprężny w dwóch wariantach mocy. Pierwszym z nich 180-konna (400 Nm) odmiana synchronizowana wyłącznie z manualną skrzynią biegów. Mocniejsza natomiast dysponuje układem Twin-Turbo, mocą 210 KM i maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym bagatela 450 Nm. Ten drugi wariant jest oferowany tylko z automatyczną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach.

Podczas krajowych jazd testowych miałem okazję testować najmocniejszą odmianę. Ponad dwieście koni mocy wystarcza do sprawnego przemieszczania się nowym Fordem Edge. Jednak duża masa własna (1949 kg) sprawia, że przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 9,4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 211 km/h. Od samego początku czuć, że nie mamy do czynienia z lekkim samochodem. Jednak inżynierowie z Forda dobrze dobrali parametry tej jednostki napędowej, dzięki temu auto jedzie i gdy nie wymagamy od niego sportowych osiągów, to nie budzi zastrzeżeń. Zużycie paliwa oscylowało w okolicach 9,5 l/100 km (średnia z jazd testowych).

Jeździ jak osobówka

Jazda Egde’m jest bardzo wygodna. Dobrze zestrojone zawieszenie, nawet w wersji Sport (jest ono utwardzone w tej odmianie) dobrze wybiera nierówności i polskie dziury. Kolejną zaletą jest brak typowego efektu bujania podczas szybciej pokonywanych zakrętów. To sprawia, że ten SUV jest jedną z ciekawszych propozycji na rodzinne wyjazdy wakacyjne.

Wysoka cena

Ford Edge w odmianie Trend ze słabszym silnikiem kosztuje od 166 600 zł. W tej cenie otrzymujemy między innymi 19” obręcze ze stopów lekkich, dwustrefową klimatyzację automatyczną, system Lane Keeping Alert, kamerę cofania czy choćby aktywny tempomat. Kolejną wersją wyposażenia jest Titanium. Jej ceny startują od 182 900 zł. Za mocniejszy wariant z układem Twin-Turbo trzeba dopłacić 15 tysięcy złotych. Najwyższy standard czyli Sport otwiera cennik kwotą 188 500 zł, natomiast wersja 210-konna to wydatek co najmniej 203 500 zł.

Na koniec

Ford Edge jest wręcz ogromnym samochodem. Poza tym podwyższone nadwozie idealnie wpisuje się w obecne gusta Europejczyków. Ford ściągając z ameryki swojego SUV’a i modernizując mu wnętrze zrobił odważny ruch, którym może przekonać do siebie klientów. Jedynie cena może być małą przeszkodą.

Sprawdź też inne testy:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *