[TEST] Volkswagen UP! GTI – rasowa zabawka

Gdy świat zaczyna przybierać coraz bardziej szare odcienie, na ratunek przychodzi zawadiacki maluch w srebrzystych butach. Choć nikt go nie bierze na poważnie, to on zna swoją wartość i pokazuje jak za sprawą kilku sztuczek jest w stanie wprowadzić trochę barw do codzienności.

Nadszedł moment, w którym historia zatacza krąg. To właśnie nieco ponad 40 lat temu Volkswagen wprowadził na rynek pierwszego Golfa GTI. Był to niezwykły samochód. Był szybki i zwrotny, mimo że jego silnik miał jedynie 110 KM. Wszystko za sprawą małej masy. 900 kg w aucie tych gabarytów i z silnikiem o tej mocy, było gwarantem dobrej zabawy i niespotykanych w tej klasie doznań.

Po latach w końcu możemy poczuć to samo, ale w nieco innym aucie. Nie chodzi o ostatnio zachwalane Polo czy najnowszą generację Golfa. Tym razem niemiecki producent postanowił poszaleć z najmniejszym oferowanym samochodem w gamie – UP-ie!

Subtelnie inny

Ten malec już od długiego czasu prosił się o mocniejszą odmianę. Volkswagen w końcu wysłuchał próśb i postanowił zrobić to tak jak należy. Jakby nie patrzeć podstawy mieli całkiem dobre. Lata eksperymentowania z Golfem GTI, czy też Polo GTI, dały nie lada doświadczenie w dążeniu do hot-hatcha idealnego. Dlatego mogło być pewne, że i UP! przejdzie odpowiednią modyfikację kodu DNA.

Podobnie jak u większych braci również tutaj wygląd zewnętrzny został delikatnie podrasowany. Biały lakier w połączeniu z czarnym dachem i pasami na dole drzwi, świetnie zgrywają się z małym nadwoziem, w tym wypadku 3-drzwiowym! (co ciekawe UP-a! GTI można mieć też w praktyczniejszej wersji 5-drzwiowej, tylko po co?). Kunsztu całości dodają 17-calowe alufelgi o ciekawym wzorze. Są one sprzedawane pod nazwą „Brands Hatch”, która pochodzi od brytyjskiego toru wyścigowego. Gdy wszystko zbierzemy razem, szybko okaże się, że ta odmiana UP-a! wygląda wyjątkowo dobrze mimo braku dodatkowych poszerzeń nadkoli czy wielkiej końcówki układu wydechowego.

W nawiązaniu do historii

Wnętrze UP-a! nie różni się znacząco od klasycznej odmiany. Nie znajdziemy tutaj przepychu, wielkich wyświetlaczy czy miliona przycisków. W tym przypadku jest po prostu skromnie. Skromnie, ale też wyjątkowo, ponieważ jak przystało na wersję GTI nie mogło zabraknąć kratki od Pani Liljequist. Jest też parę elementów które nie każdemu przypadną do gustu. Mowa o bordowej listwie deski rozdzielczej czy czerwonemu LED-owemu podświetleniu. Choć według mnie ma to swój urok i dodaje wnętrzu kolorytu to nie każdy musi się z tym zgadzać.

W odmianie 3-drzwiowej, którą miałem okazję testować nie ma co wspominać o praktyczności tylnych foteli. Jest to raczej przysłowiowa „półka” dla kota albo kara dla niesfornych znajomych, którym zaoferowaliśmy podwózkę. Pod tym względem o niebo lepiej jest z przodu. Tam na prawdę jest sporo miejsca.

Niestety jak to w życiu zawsze jest jakieś ale. W tym przypadku chodzi o pozycję za kierownicą. Choć trzymanie boczne nie jest tak dobre jak w typowym kubełkowym fotelu, to w tym przypadku daje radę. Również jego regulacja jest wystarczająca, choć wyższe osoby będą narzekać na zbyt wysokie osadzenie fotela. Jest to jednak do przeżycia. Dla mnie największą bolączką jest regulacja kolumny kierownicy w jedynej płaszczyźnie (góra-dół). Przez to ciężko jest znaleźć idealną pozycję. Do tego dochodzi fakt, że jak ustawiłem ją w miarę pod siebie to jej koło zasłaniało mi górną część prędkościomierza – dzięki Bogu za możliwość wyświetlenia cyfrowego wskazania prędkości.

W pogoni za trendami

Można powiedzieć, że jest najlepszym przykładem małego tygrysa, który jest w stanie powalić swoją słodkością, ale jak przyjdzie co do czego to pokaże ostre pazurki. Ten malec mimo małego trzycylindrowego serca ma co pokazać. Dzięki turbodoładowaniu inżynierom z Volkswagena udało się wycisnąć 115 KM. Dzięki temu pierwszą setkę osiągamy w 8,8 sekundy, a maksymlanie można UP-a! rozpędzić do 196 km/h. W tym przypadku liczby na papierze nie oddają rzeczywistości. Tutaj chodzi o coś więcej – o przyjemność i fun.

Czy wyobrażacie sobie jeździć hot-hatchem, takim jak na przykład Polo GTI, a tym bardziej Golf GTI z nogą w podłodze? Zapewne tak, ale konsekwencje tego w najlepszym przypadku skończą się wysokim mandatem. UP! jest inny. Możemy ciągnąć obroty silnika pod czerwone pole, balansować na granicy przyczepności i włączania się systemu ESP, a i tak jesteśmy w miarę po bezpiecznej stronie przepisów.

To nie koniec zalet tego auta. Otóż dzięki małej masie, jego zużycie paliwa jest prawie że marginalne. W pojeździe, który daje tyle frajdy, średnie zużycie w mieście na poziomie 6,5 l/100 km jest śmiesznie małe i to przy dynamicznej jeździe (jak będziemy jeździć oszczędnie to spokojnie w mieście osiągniemy 5,4 l/100 km). Do tego zbiornik paliwa ma 35 litrów. W związku z tym zatankowanie za nie duże pieniądze optymistycznie podnosi wskazówkę od poziomu paliwa. Co to oznacza? To proste – ZABAWY CIĄG DALSZY.

Tą zabawę psuje nieco skrzynia biegów. Jak na GTI to pracuje ona za „miękko”. Od takiego auta można oczekiwać, precyzji oraz włączania biegów z odpowiednim oporem. Jej zaletą jest z kolei dobre zestopniowanie. Volkswagen zawsze wiedział, jak zrobić to dobrze. Dlatego choć UP! jest małym autem, to da się nim pojechać również w trasę. Tylko nie zapominajmy jednak, że jest to auto typowo miejskie o małych gabarytach. Przez to jest podatne na boczne podmuchy wiatru. UP! nie najlepiej radzi sobie również z pokonywaniem kolein. Jego krótki rozstaw osi sprawia, że efekt podskakiwania jest nieunikniony.

Drogo czy jednak nie…

Niestety na drodze do dobrej zabawy staje cennik. Za 3-drzwiowego UP-a! GTI trzeba zapłacić minimum 62 390 zł. Pewną pociechą jest oferowany obecnie na ten model rabat 3 000 zł. Mało kto jednak zdecyduje się na wersję podstawową. Aby móc cieszyć się z auta z białym albo czerwonym lakierem, trzeba dopłacić. Za dodatkowe 640 zł będziemy mieli też czarny dach. Poza tym można mieć jeszcze automatyczną klimatyzację (1250 zł), radio Composition Phone (520 zł) czy system nagłośnienia Sound Beats (1820 zł). Jest też opcja zakupu pakietów. Dobrym tego przykładem jest pakiet „Drogowy” za 1120 zł. W jego skład wchodzi m.in. komputer pokładowy, tempomat, czujniki parkowania z tyłu. Można więc wyliczyć, że za 65 000 zł mamy auto dające dużo radości z jazdy. W tej cenie możemy też kupić konkurenta, czyli Renault Twingo GT albo słabiej wyposażone auta z segmentu B. Wszystko pozostaje w naszej decyzji.

Dla młodych i nie tylko!

UP! GTI jak łatwo się domyślić nie jest samochodem rodzinnym. Ma on jednak ważniejsze przeznaczenie. Otóż jest on wywoływaczem uśmiechu i dawania radości z jazdy. Zaczyna powoli to być rzadkość na coraz bardziej ekologicznym rynku. Może więc on być drugim albo i trzecim autem w rodzinie. Będzie jednak wiernie czekał aż ktoś wyprowadzi go na spacer, a on w podzięce sprawi, że będą to niezapomniane chwile pełne emocji, wrażeń i co najważniejsze uśmiechu.

Volkswagen UP! GTI

Wybrane dane techniczne Volkswagena UP! GTI
Typ nadwozia 3-drzwiowe
Wymiary (dł./szer./wys.) 3600/1641/1478 mm
Rozstaw osi 2410 mm
Masa własna/maksymalna ładowność 1070/405 kg
Objętość bagażnika/ładowność 251–959 l
Silnik 1.0 TSI
Norma emisji spalin Euro 6
Średnia emisja CO2 129–127 g/km
Objętość skokowa silnika 999 cm3
Moc maksymalna 115 KM
Maks. moment obrotowy 200 Nm w zakresie 2000-3500 obr/min
Rodzaj skrzyni biegów/liczba biegów Manualna, 6-biegowa
Napęd FWD (przednia oś)
Prędkość maksymalna 196 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,8 s
Cena wersji podstawowej 62 390 zł
Cena egz. testowego 65 460 zł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *