Strefy czystego transportu w Polsce coraz bliżej, a kierowcy pojazdów spalinowych i diesli nie kryją obaw. Niektóre samochody już niebawem stracą „miejski termin ważności”, natomiast ekologiczne alternatywne modele wciąż pozostają dla wielu nieosiągalne. Czy wkrótce ulice będą zalane przez fale używanych aut? A może kierowcy chętniej zaczną decydować się na formy transportu zbiorowego?
Według analiz przeprowadzonych przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego „Samar”, średnia cena nowego samochodu osobowego to ok. 176 tys. zł. Warto jednak zaznaczyć, że średnia stawka za auto elektryczne wynosi aż 270 tys. zł. Różnica 100 tys. zł zaskakuje coraz mniej – dlaczego? Ponieważ nie ulega zmianie. Wysoki koszt elektryków sprawia, że dla większości Polaków wciąż pozostają nieosiągalne.
Ciągle niewiele elektryków
Okazuje się, że aż 51% respondentów twierdzi, że ceny te nigdy się nie zrównają, a 8% nie jest w stanie określić takich prognoz dzisiaj. Jedynie 2% uważa, że do 2025 roku, a więc niebawem, różnica ta ulegnie zmianie. Innym krajem podzielającym zdanie Polski są Czechy – tam również większość badanych nie wierzy w stabilizację cen.
– Szacuje się, że po polskich drogach jeździ niewiele ponad 45 tys. elektrycznych samochodów osobowych. Przy ogólnej liczbie około 20 milionów zarejestrowanych aut, jest to bardzo niewielki odsetek. Aż 55% respondentów wskazało, że ich zdaniem EV będą stanowić 50% sprzedaży nowych osobówek w Polsce dopiero w okresie 2033-2034. Jedyną odpowiedzią bez wskazanych dat było „nie wiem” z wynikiem 4%, natomiast ciężko określić ilu z nich tak na prawdę myślało „nigdy” – komentuje Natalia Sokołowska, ekspertka autobaza.pl.
Czy kasa jest najważniejsza?
Przy zakupie auta – jak się okazuje – tak. Dzisiejsze realia stopniowo zmuszają niejednego kierowcę do wymiany samochodu na elektryczny lub hybrydowy, jednak nie każdy, kto ma prawo jazdy, może sobie na taki wydatek pozwolić.
– Niestety ceny elektryków dosyć znacząco dyskryminują większość kierowców. Nie powinno być tak, że z czasem samochodami będą jeździć tylko Ci, których na to stać. Dochodzimy do sytuacji, w których niejeden kierowca będzie musiał wziąć kredyt na wiele lat lub całkowicie zrezygnować z posiadania auta. Zmiana ta jest w słusznym celu, jednak najważniejsze elementy, czyli jej przedmioty, nie są przystosowane do standardowych portfeli. Dane raportu autobaza.pl wykazały, że udział aut elektrycznych w rynku wtórnym w całym 2023 roku wynosił 0,91%, co względem ubiegłorocznego wyniku – 0,48% – odznacza się znacznym, prawie dwukrotnym, wzrostem. Z kolei w przypadku hybryd w tym roku odnotowaliśmy 2,48%, co wcześniej wynosiło 1,82% – mówi Natalia Sokołowska.
Ograniczenie dostępu do łatwej i dostępnej „od ręki” formy przemieszczania się, jakim jest własny pojazd, może stanowić poważne zagrożenie dla gospodarki. Lata temu, gdy silników jeszcze nie było wśród nas, podróż bryczką z Warszawy do Zakopanego trwała 2-3 dni. Choć ten przykład może wydawać się skrajny, zawiera w sobie istotę tego, jak mobilność wpływa na postęp społeczny i gospodarczy. Współczesne środki transportu nie tylko zapewniają sprawniejszy przebieg wszelkich procesów globalnych, ale i umożliwiają szybszy przewóz osób.
Przypuszczać można, że znaczna część kierowców chętniej będzie korzystać z form transportu zbiorowego, tj. z komunikacji miejskiej lub car sharingu. W zależności od indywidualnego modelu korzystania z samochodu, wypożyczalnie elektrycznych aut miejskich, mogą być tańszą alternatywą, dla posiadania “elektryka” na własność.
A co z autami, których „data ważności” się kończy?
Wprowadzenie Stref Czystego Transportu i zaostrzanie norm w dłuższej perspektywie spowoduje też wzrost liczby aut, z których właściciele będą korzystać bardzo rzadko lub wręcz zalegną one na parkingach. Już dziś takich „martwych dusz” jest około 10 milionów, czyli prawie ⅓ samochodów ogółem. Z pewnością skupy złomu będą cieszyć się długimi kolejkami, a pasjonaci i kolekcjonerzy będą mieli w czym wybierać.
Źródło: Informacja prasowa