Patrząc na Hondę e z zewnątrz, zobaczymy nawiązanie do stylowej tradycji japońskiej marki, w środku natomiast znajdziemy najbardziej innowacyjne rozwiązania technologiczne. Ten model zaprojektowany został od podstaw jako samochód elektryczny i otwiera nowy rozdział w historii Hondy.
Wprowadzając na rynek model e, japoński producent zdefiniował kierunek dalszego rozwoju. Honda Electric Vision to plan, zgodnie z którym marka zobowiązuje się, że wszystkie jej modele sprzedawane w Europie do końca 2022 r. zostaną zelektryfikowane. Osiągnięcie wysokiej efektywności energetycznej możliwe jest m.in. dzięki ograniczeniu oporów powietrza, zwiększających np. zużycie energii. Inżynierowie dopracowali więc Hondę e pod tym kątem, ale wiele uwagi poświęcili również stylistyce, która niewątpliwie jest ciekawa – ten samochód budzi emocje i nie da się obok niego przejść obojętnie. Oczywiście jednym bardzo się podoba, innym nie, ale o gustach podobno się nie dyskutuje…
Największe wrażenie robią kamery w drzwiach, które zastępują klasyczne lusterka. Mają one o 90% lepsze właściwości aerodynamiczne, jednak naszym zdaniem są mniej funkcjonalne niż klasyczne. Ciekawym rozwiązaniem są też chowane automatycznie klamki przednich drzwi oraz tylne klamki także zlicowane z powierzchnią drzwi (nie są sterowane automatycznie). Auto wyposażono ponadto w aerodynamiczne alufelgi i opony o niższym oporze toczenia. Gniazda ładowania elektrycznej Hondy umieszczono na przedniej masce, pod czarną pokrywą wykonaną w całości ze szkła. Wzrok przyciągają również właściwie identycznie wyglądające czarne panele z reflektorami zarówno z przodu, jak i z tyłu auta.
Wymiary Hondy e to 389,4 cm długości, 175,2 cm szerokości i 151,2 cm wysokości, a rozstaw osi wynosi 253,8 cm. Bagażnik jest niewielki – podstawowa pojemność wynosi 171 l, natomiast po złożeniu oparcia tylnej kanapy mamy do dyspozycji 861 l. Ponadto japoński maluch jest stosunkowo lekki (waży ok. 1500-1550 kg), ma idealny rozkład mas (50:50) i nisko umieszczony środek ciężkości, dzięki czemu jazda daje sporo radości.
Cyfrowe wnętrze
Wsiadanie do elektrycznego malucha jest wygodne – nie ma tu wystającego progu, który trzeba pokonać, wchodząc do środka. Po zajęciu miejsca w kabinie zobaczymy oryginalną deskę rozdzielczą, wykonaną z materiału imitującego drewno i rozciągającą się na całą szerokość kokpitu, nawiązując do Civica z lat 70. XX w. Znajduje się na niej aż 5 ekranów, pokrytych czarną, elegancką taflą szkła. Dwa skrajne (6-calowe) wyświetlają obraz z bocznych kamer, pełniąc tym samym funkcję lusterek. Przed kierowcą umieszczono 8,8-calowy wyświetlacz, zastępujący analogowe wskaźniki, a na środku kokpitu są 2 duże, 12,3-calowe ekrany do obsługi multimediów, których treścią można dowolnie zarządzać. Funkcji jest sporo i ich poznanie wymaga czasu, ale steruje się nimi intuicyjnie i znacznie łatwiej niż w innych modelach Hondy. Dobrze, że kokpit wyposażono w szereg analogowych przycisków i pokręteł. Możemy z nim także połączyć dwa smartfony i obsługiwać je za pomocą szerokiego ekranu dotykowego. Całość prezentuje się nowatorsko i pasuje do nowoczesnego charakteru auta. Ciekawostką są też gniazda umieszczone pod kokpitem, wśród których znajdziemy gniazdko 230 V czy wejście HDMI, pozwalające na podłączenie do auta np. konsoli do gier.
Materiały użyte do wykończenia kabiny są bardzo dobrej jakości. Wygodne przednie siedzenia pokryte zostały przyjemną w dotyku tapicerką. Brakuje tylko trochę lepszego podparcia ud oraz barków. Z przodu bez problemu podróżować może dwóch dorosłych pasażerów, a na tylnej kanapie (z oparciem składanym niestety tylko w całości) na pewno wygodnie będą miały dzieci.
Wyborne prowadzenie
Elektryczna Honda jeździ bardzo dobrze. W testowanej wersji Advance silnik generuje 154 KM mocy i 315 Nm momentu obrotowego. W połączeniu z tylnym napędem, szybką reakcją na dodanie gazu oraz mocno dociążoną przez silnik tylną osią, potrafi dać kierowcy sporo frajdy z dynamicznej jazdy. Od 0 do 100 km/h auto rozpędza się w 8,3 s, a jego maksymalna prędkość to 145 km/h. Należy podkreślić, że w kabinie panuje niemal absolutna cisza. W ciasnych zakrętach japoński maluch jedzie praktycznie bez żadnych przechyłów nadwozia, jego układ kierowniczy jest precyzyjny, a siła wspomagania zależy od prędkości jazdy. Nawet spore nierówności nawierzchni zawieszenie Hondy wybiera płynnie i komfortowo. Na szczególną pochwałę zasługuje średnica zawracania – to zaledwie 8,6 m.
Według danych producenta średnie zużycie energii w cyklu mieszanym wynosi 17,8 kWh/100 km, a na jednym ładowaniu akumulatorów Honda e wyposażona w 17-calowe felgi jest w stanie przejechać do 210 km. W praktyce jednak wygląda to trochę inaczej – na jednym ładowaniu pokonamy około 150 km. Do jazdy po mieście powinno to wystarczyć, w trasie natomiast kierowca na pewno będzie musiał precyzyjnie zaplanować postoje na ładowanie, a infrastruktura w naszym kraju wciąż nie wszędzie jest wystarczająca. Warto też wspomnieć, że należy kontrolować poziom naładowania małego akumulatorka o pojemności 12 V, który spłatał nam figla… i podczas sesji zdjęciowej po prostu się rozładował, unieruchamiając auto. Dobrze mieć w takiej sytuacji samochodowy power bank albo przynajmniej kable rozruchowe.
W domu na zwykłym gniazdku można doładować baterię o 50% w ciągu 8 godzin, a na wallboxie w 5 godzin naładujemy ją do 100%. Korzystając z szybkiej ładowarki 50 kW, uzupełnimy baterię do 80% w 31 minut.
Ile kosztuje?
Honda e to na pewno auto nietuzinkowe – indywidualistka z charakterem. Ten zwinny japoński model elektryczny idealnie sprawdzi się szczególnie w ruchu miejskim, gdzie dość mały zasięg powinien wystarczyć do codziennej jazdy. Podstawowa, 136-konna wersja kosztuje 155 200 zł, natomiast testowana, mocniejsza (154 KM) i lepiej wyposażona Advance, to wydatek rzędu 167 900 zł. Tanio więc nie jest, ale za to jest naprawdę ciekawie. Honda e nie tylko dobrze jeździ, ale jest też zaawansowana technologicznie, dobrze dopracowana oraz charakteryzuje się wysoką jakością wykonania.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska