[W MAGAZYNIE] Felieton Rafała Jemielity – SMOG! – Ratuj się, kto może. Na pewno wszystko przez te samochody

Ale się porobiło w mediach ostatnio. Po pierwsze znowu nas zaskoczyła zima. Niby mamy ją w kalendarzu, ale taką jak zwykle, czyli prawie człowiek w T-shircie mógł dotąd chodzić. Aż tu nagle – wybaczcie sformułowanie – pierdut, szast-prast, buuuuum, czyli spadł śnieg i jest mróz. Przyszły cholery jedne (tak mówiła moja nieżyjąca sąsiadka, pani Janeczka), a przecież nikt się tego kompletnie nie spodziewał. Śniegu nie jest jeszcze wprawdzie katastrofalnie dużo, ale za to jak już gradusy poszły w dół, to na całego.

Ścisnęło, aż nos czerwienieje. I piece, którymi opalamy swoje domy, tak się do czerwoności rozgrzały, że nagle alarm – SMOG. Okazało się, że w wielu miastach Polski, bynajmniej nie tylko w Krakowie (tam mają ten problem od komuny), mamy przekroczone normy skażenia powietrza. Niby nad głową jasne, błękitne niebo i tylko głupi mróz przy stopach, a tu gazety i cały internet szaleją. Sam sobie zainstalowałem „apkę” w telefonie, żeby – choć na nadmiar czasu nie narzekam – sprawdzać, sprawdzać, sprawdzać. Tylko po co mam sprawdzać stan, dajmy na to, warszawskiego powietrza?

Czy to coś zmieni, że nagle ekran w telefonie pali mi się na czerwono i jakiś informatyczny dżin pokrzykuje, że nie wolno wychodzić, bo „nie jest zdrowo” i „kobietom w ciąży się nie rekomenduje”? Moim zdaniem niewiele. Do pracy chodzić trzeba, a że mróz, to i człowiekowi jakoś do zbiorkomu (tłumaczę skrót – zbiorowa komunikacja) specjalnie się nie spieszy. Lepiej odpalić, oskrobać szyby i jakoś się człowiek dotelepie pod biuro. Podobnie myśli sąsiad Kowalski, Nowak, Jaworski i paru innych (niepotrzebne skreślić), czyli sytuacja nie ma prawa się jakoś specjalnie uzdrowić. Idzie o kwestię skali – dużo nas, samochodziarzy, i będzie jeszcze więcej. Drogi są, jakie są, parkingi też, ale jechać trzeba. Czyli chmura spalin będzie rosnąć? Hmm. Nie musi.

Wystarczy popatrzeć na to, czym jeździmy. Może diesel to nie jest konieczna konieczność? Wiadomo, że oszczędny, ale smrodzi i jak się tłum diesli zbierze (co dzieje się w naszych miastach na co dzień), zaraz będzie szaleństwo pomiarowe. Wiadomo, że paru producentów przyłapano na przekrętach i to sprawia, że z górą aut generujących fałszywe wyniki testów spalania sami sobie dobrze nie robimy. Nie znaczy to, żeby – Boże broń (!) – rezygnować z jednego na rzecz innego producenta. Raczej myślę o zdroworozsądkowym wyborze jednostki napędowej. Benzynowce są naprawdę nowoczesne, a i już wkrótce – jak u Mercedesa – będziemy mieli w nich filtry cząstek stałych. Wiem, że ich w Polsce akurat nie lubimy i chętnie wycinamy, ale to akurat mizeria serwisu i krótkowzroczność użytkowników aut. Jeden przecież wycina… numer drugiemu, z boczku go lekka podtruwając. Kupujcie sprawdzone paliwo (uwierzcie, że można o to zadbać) i nie lejcie do tych swoich diesli byle spożywczego „błota”. Wiem, że lubimy do pieca wrzucić wszystko, co się da, i że stąd smogowa chmura coraz większa, ale wlewanie paliwa – właśnie tej kiepskiej jakości – niczym się w zasadzie nie różni od palenia plastikowymi butelkami, oponami czy szewskimi bądź stolarskimi klejami (pozdrawiam okolice Kalwarii Zebrzydowskiej, dobrze wiecie, o co mi w tej aluzji chodzi).

Czy warto rezygnować z auta na rzecz zbiorkomu? Pewnie, ale z głową. Bo zbiorkom zbiorkomowi nierówny. Bywają połączenia beznadziejne, bo rzadkie lub przeładowane. Bywają przesiadki bezsensowne i linie, które rozkłady mają napisane przez Marsjan. Czemu jednak nie podzielić się miejscem w samochodzie z sąsiadem? Amerykanie tak robią i to ma sens. Po co ciągnąć 10, skoro potrzeba 4 aut? Zachęcam – jakkolwiek brzmi to średnio wiarygodnie, wiem – żeby zacząć rozmawiać z sąsiadami. To też pomoże. Uczyć się trzeba stosunków społecznych i znaleźć miejsce w cywilizacji. Jeśli chodzi o te piece, w których palimy węglem wszelakim, na razie nie da się zrobić nic. Ale w motoryzacji też jest wiele do zaoszczędzenia. O zdrowiu myślę, o zdrowiu…

Źródło: Menadżer Floty
fot. Fotolia

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *