Nawigacja zaktualizuje się sama

Zanim jeszcze dojedziesz samochodem do pracy, możesz mieć już nową mapę w pokładowej nawigacji, która sama zadba o aktualizację planów. To nie wizja. To rzeczywistość.

Układ ABS w samochodzie sprawił, że kierowcy zapomnieli o hamowaniu pulsacyjnym. ESP uśpiło czujność obawiających się poślizgu. A dzięki systemowi automatycznego parkowania samodzielna próba wykonania koperty nie jest już niebywałą sztuką. Czy podobnie będzie z automatyczną aktualizacją nawigacji? Czy zatracimy kolejną umiejętność? I na dobre zapomnimy o godzinach spędzanych przed komputerem, by pobrać i zainstalować najnowsze dane? Jako konsumenci zapewne bez żalu zapomnimy o opanowanej sztuce. Jako biznesmeni wręcz zyskamy, bo czas to pieniądz, a dzięki samoczynnej on-line’owej aktualizacji danych uda się go zyskać. Z punktu widzenia fleet managera, odpowiedzialnego m.in. za kwestie związane z nawigacjami satelitarnymi wykorzystywanymi w samochodach flotowych, to świetne rozwiązanie.

Usługa w klasie premium

Automatyczna aktualizacja map w trybie on-line. To hasło, które jako pierwsi podchwycili producenci samochodów z Niemiec. Audi i BMW z dumą ogłosiły światu, że kierowcy korzystający na co dzień z ich aut zyskają wygodę, o jakiej wciąż mogą tylko marzyć użytkownicy pojazdów innych marek. Dzięki rozwiązaniom ze świata „connected cars” samochody same połączą się z internetem i pobiorą dane (zarówno w trakcie jazdy, jak i postoju na parkingu). W przypadku nawigacji oznacza to odświeżenie map. Termin „pełna aktualizacja” jest w opisywanym przypadku nadużyciem, gdyż chodzi tylko o tę warstwę danych, która nie zajmuje zbyt wiele miejsca w pamięci (nowo dodane drogi i uzupełnione adresy). Innymi słowy, trudno oczekiwać, że w trybie on-line samochód automatycznie pobierze nawet 16 GB. Niemniej to, co uda się ściągnąć, na tyle znacząco wzbogaca system, że hasło „być zawsze na czasie” nie jest w żadnym wypadku marketingowym kłamstwem.

Zapytaliśmy przedstawicieli Audi i BMW o popularność nowej usługi. Jadwiga Borowińska z polskiego oddziału Audi stwierdziła, że dane o liczbie klientów znane są tylko fabryce. Zapewniła przy tym, że użytkownicy aut spod znaku czterech pierścieni już korzystają z aktualizacji on-line. W przypadku BMW Group Poland Michał Zarychta także nie ujawnił statystyk. Zdradził jednak, że funkcjonalność zdalnego pobierania map w wersji OTA (over the air) zostanie wdrożona w Polsce w najbliższym czasie. A to oczywiście wiąże się z wykupieniem odpowiedniego pakietu. No i trzeba mieć właściwy samochód. Nie każdy zaś jeździ modelem marki premium lub zamierza się do takiego przesiąść.

Becker zamiast Audi i BMW

Powstaje jednak sensowne rozwiązanie, szczególnie dla tych, którzy nie zamierzają zmieniać swojego pojazdu. Becker wprowadza nową generację przenośnych zestawów nawigacyjnych, które przygotowano do zdalnej, bezprzewodowej aktualizacji przez Wi-Fi. Także w trakcie jazdy, jak ma to miejsce w przypadku wybranych modeli Audi i BMW. Nowe modele z serii active.sl wyposażono w rozwiązanie Becker Connect. Przyda się do sprawnego pobrania danych do mapy, a także najświeższych informacji o natężeniu ruchu drogowego. Wszystko w ramach jednego połączenia z siecią. W przypadku nawigacji active.sl nie ma jednak wbudowanego modemu z kartą SIM jak w drogich niemieckich autach. Użytkownik udostępnia połączenie internetowe przez Wi-Fi w swoim telefonie lub mobilnym routerze.

– To prawdziwy przełom w technologii podręcznej nawigacji samochodowej – aktualizacja map w trakcie jazdy. Dzięki Becker Connect korzystanie z zestawu nawigacyjnego stało się wygodne i komfortowe jak nigdy dotąd. Aktualizowanie map i danych adresowych jest mniej czasochłonne. Trudno także przecenić funkcjonalność Live Traffic, dzięki któremu nawigacja poprowadzi nas najlepszą drogą do celu. Stworzyliśmy unikatową ofertę w Europie – mówi Marek Krygier, menadżer marki Becker.

Interes w zdalnej aktualizacji – szansa dla biznesu

Nowa oferta jest atrakcyjna nie tylko dla konsumentów, czyli tzw. klientów końcowych. To także perspektywiczne rozwiązanie dla biznesu. Łatwiej bowiem przyciągnąć i – co równie ważne – utrzymać klienta. Dotychczas bowiem temat zapewnienia ciągłości aktualizacji map był powszechnie lekceważony przez przemysł samochodowy. Nietrudno było nawet o wrażenie, że wysokie lub wręcz zaporowe ceny na kolejne edycje cyfrowych planów miały odstraszać, a nie przyciągać. Dla dostawców map była to wyjątkowo niekomfortowa sytuacja. Związani kontraktem na zapewnianie map producentom aut i skrępowani zapisami dotyczącymi wyłączności (nie mogli samodzielnie oferować nowych pakietów danych bezpośrednio klientom końcowym) nie mieli żadnych perspektyw na znaczący rozwój. Dlatego nie dziwi, że do nowej inicjatywy podchodzą z rezerwą.

– Jest to niewątpliwie udogodnienie dla kierowców i stan docelowy, do jakiego powinni dążyć wszyscy dostawcy nawigacji GPS. Moim zdaniem jednak oferowane rozwiązania czeka jeszcze daleka do tego, aby nazwać je odpowiednimi – mówi Marcin Maroszek z firmy Emapa.

Zauważa, że rozwiązanie jest dostępne tylko dla wybranych modeli aut i nawigacji. A ponadto często jest zdecydowanie za drogie – pakiet connect w Audi kosztuje ok. 2500 zł, podczas gdy np. koszt rocznego abonamentu na nawigację on-line NaviExpert w całej Europie to 150 zł. – Dochodzi też kwestia transmisji danych. Mapa jednego kraju to z reguły kilkaset megabajtów, więc zwłaszcza jeśli poruszamy się poza granicami kraju, nasz portfel głęboko odczuje takie aktualizacje. A wreszcie ciśnie się pytanie o zasadność takich aktualizacji. Sieć drogowa zasadniczo nie zmienia się z tygodnia na tydzień, a nawet z miesiąca na miesiąc. Informacje o wypadkach, ruchu na drogach – zgoda. Te jak najbardziej powinny być aktualizowane na bieżąco. Ale mapy całych krajów? Konsumenci zweryfikują, czy rynek już dojrzał do takich rozwiązań – dodaje Maroszek.

Autor: Tomasz Okurowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *