Słaba kontrola nad składem spalin w Polsce

Problem emisji spalin z pojazdów jest w ostatnim czasie bardzo często poruszany na świecie. Okazuje się, że w Polsce stacje diagnostyczne praktycznie pomijają to badanie, a policja nie ma odpowiedniej aparatury, aby dokonywać takiej kontroli.

W większości polskich miast jednym z głównych powodów zadymienia jest transport. W Warszawie 60% trucizn w powietrzu pochodzi właśnie z pojazdów. Taki stan rzeczy jest wynikiem średniej wieku aut w kraju oraz brak odpowiednich regulacji prawnych odnośnie badań już eksploatowanych samochodów. Jeszcze przed wyborami posłowie próbowali rozpocząć walkę z tą sytuacją. Przygotowany projekt zakładający ograniczenie ruchu w centrum stolicy, został on jednak odrzucony.

Diagnosta, który z założenia powinien sprawdzić skład spalin, tego nie robi. Głównymi powodami takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim brak konieczności zapisywania wyników tego badania. Dlatego podczas przeglądu technicznego sprawdzane są przeważnie stan układu hamulcowe, zawieszenia czy oświetlenie samochodu.

Policja też zbyt dużo nie może zdziałać w tej sprawie. W całej Polsce są 34 urządzenia mobilne do badania jakości spalin. Mimo że w listopadzie w Małopolsce zostało ukaranych 110 kierowców, to tego typu badań nie da się umasowić, jak nieoficjalnie mówią policjanci.

Aby zrobić krok do przodu potrzebna jest zmodernizowania rejestru kontroli tak, aby nie dało się pojechać do innego punktu badań, gdzie jest łagodniejszy diagnosta. Jedyne zmiany jakie wejdą w życie z początkiem roku to: podwyżka ceny za kontrolę (150 zł) oraz obowiązek zapłacenia przed wykonaniem diagnostyki. Wynik mają być zapisane w systemie. Jednak nie będzie odnotowywana informacja o jakości spalin. Jest to jednoznaczne z brakiem jakichkolwiek działań w tej „dymiącej” sprawie.

Źródło: wyborcza.pl/fot. pixabay.com