Pod koniec października 2018 roku w Jeleniej Górze stanęły 4 stacje ładowania samochodów elektrycznych. Była to inicjatywa samorządu, za którą stał między innymi ówczesny wice Prezydent Miasta, a obecnie Prezydent – Pan Jerzy Łużniak. Dziś rozmawiamy z prezydentem o motoryzacji, elektromobilności i oczywiście o regionie.
Rozmawia Michał Baranowski
Menadżer Floty: Panie Prezydencie, gratulujemy inicjatywy budowy stacji ładowania. Na początek chcielibyśmy jednak zapytać o motoryzację, pańskie doświadczania i wspomnienia z nią związane.
Jerzy Łużniak: Jak większość mężczyzn lubię samochody. Pierwszy na jaki było mnie stać, to oczywiście popularny w tamtych czasach „maluch”. Niestety, na skutek rozmaitych okoliczności długo się nim nie cieszyłem, jednak później jeździłem jeszcze dwoma innymi egzemplarzami tego popularnego pojazdu. Szczególnym sentymentem darzę jednak swój drugi samochód – Hanomag-Mercedes. Jeździł w dwóch opcjach – tak chyba można to określić dzisiejszym językiem. Raz z budą do przewozu towarów, a innym razem jako kamper własnej roboty. Nadstawkę przygotowaliśmy sposobem gospodarczym, ale udało się nim dojechać aż nad Adriatyk. Faktem jest, że Hanomag był nieprawdopodobnie kapryśny. Bardzo często miewał problemy z zapłonem. Trzeba było próbować albo z górki, albo holować. Pamiętam, że z tego powodu bałem się gasić silnik. Pamiętam też jak bardzo drogie były do niego części, ale … kochaliśmy to auto. Bardziej przypominało jamnika niż jakikolwiek inny samochód. Ubóstwiał go też milicjant z Lubania – ilekroć zobaczył mojego Hanomaga, rzucał wszystko, łapał lizak, zatrzymywał mnie i od razu proponował mandat. Wiedział, że coś znajdzie – zawsze. Mandat na szczęście był niski. Dziś myślę, że ten lubański milicjant też lubił to „jeździdełko”. Później przyszedł czas na Poloneza – ten żłopał paliwo jak smok. Kiedy przesiadłem się do Forda z silnikiem wysokoprężnym to poznałem prawdziwy smak oszczędności związany z wydatkami na paliwo. Później – długo – bo przez 16 lat – podróżowałem Citroenem Berlingo.
MF: A dziś?
JŁ: Dziś jeżdżę różnymi autami. Doceniam nowości – zwłaszcza te poprawiające komfort i bezpieczeństwo. Szybko przyzwyczaiłem się do automatycznych skrzyń biegów. Staram się też nie uciekać od nowinek, jednak na tę chwilę ciężko mi oswoić się z autami elektrycznymi. Jeździłem takimi oczywiście, ale na razie jako pasażer i muszę powiedzieć, że brak szumu silnika jest cokolwiek deprymujący. Ale … to z pewnością sprawa przyszłości, już niedalekiej, więc pewnie i ja się do nich przekonam.
MF: Poruszył Pan temat aut elektrycznych, czy pojawiły się pierwsze w Jeleniej Górze?
JŁ: W Jeleniej Górze nie ma zarejestrowanych (stan na koniec listopada) aut elektrycznych, ale ulicami miasta jeździ ich wiele. Są własnością firm, których centrale są w innych miastach. Z tego powodu stacje ładowania są w mieście potrzebne, a dostępność punktów ładowania zachęci Jeleniogórzan do kupna takich aut. Autami elektrycznymi przyjeżdżają do nas także turyści, którzy prawdopodobnie nie trafiliby do nas, gdyby stacji nie było. Musimy wyprzedzać potrzeby, bo dla rozwoju miasta jest to warunek absolutnie konieczny.
MF: Proszę powiedzieć, co wyróżnia Jelenią Górę na tle innych miast?
JŁ: Na pytanie, jakim miastem jest Jelenia Góra nie ma ani łatwej, ani krótkiej odpowiedzi. Mogę bowiem podać dowody na twierdzenie, że u nas można znaleźć warunki do realizacji niemal każdej aktywności – od tych masowych, aż do całkowicie ekstremalnych. Kajakarstwo górskie, oczywiście włączając w to Freestyle, w którym Jeleniogórzanie brylują w Europie i na świecie. Rowery górskie? Niech odpowie olimpijka, Maja Włoszczowska. Każdy rowerzysta i ten „rodzinny” i ten gustujący w pump trackach, czy single trackach znajdzie tu zajęcia dla siebie. Wspinaczka skałkowa (a zimą – lodowa)? Oczywiście, niemal w granicach miasta. Szybownictwo, paralotniarstwo, sporty samolotowe? Trzy razy „tak”. Aeroklub Jeleniogórski jest znany na całym kontynencie, także ze zlotów konstrukcji ultralekkich. Ludzi szukających innych wrażeń zapraszamy na Starówkę i w jej najbliższe okolice. Mogą tu zobaczyć imponujące zabytki sakralne, fragmenty średniowiecznych murów i fortyfikacji miejskich oraz zabytki techniki. Miłośników kultury zapraszamy na stałe m.in. do dwóch teatrów – Zdrojowego i Dramatycznego, do Filharmonii, kilku fantastycznie wyposażonych muzeów (przede wszystkim Karkonoskiego z największą w Polsce stałą ekspozycją szkła, czy Przyrodniczego, w murach którego działa niezwykle oryginalne Wirtualne Muzeum Fresków Barokowych Dolnego Śląska, jakich tylko kilka jest w Europie.
Poza tym – festiwale. Od mającego ponad 30-letnią tradycję Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych (to z Jeleniej Góry zaczął się ich pochód do innych miast Polski), Art&Glass Festiwal – spotkanie czeskich i polskich rzemieślników szkła, Krokus Jazz Festiwal, JGJ Festiwal, „Barejada” – Festiwal Komedii Filmowych (tu zdawał maturę polski klasyk tego gatunku – Stanisław Bareja). Festiwali jest więcej. „Wrzesień Jeleniogórski”, doroczne święta miasta, mające 60-letnią tradycję, jest kulminacją większości z nich,
Jelenia Góra jest – o czym mało kto wie – jednym z najbardziej oryginalnie położonych miast. Prawie 40 km długości i ponad kilometr różnicy względnej wysokości! Od niespełna 400 m n.p.m. w malowniczym przełomie rzeki Bóbr w Borowym Jarze, aż do 1.412 m n.p.m. biorąc pod uwagę Śląskie Kamienie na grani Karkonoszy nad Czarnym Kotłem, będącym fantastyczną „pamiątką” po epoce lodowcowej. To oznacza, że najwyższy punkt w granicach miejskich Jeleniej Góry jest wyższy, od Szrenicy górującej nad Szklarską Porębą! Dla gospodarki komunalnej takie położenie jest przyczynkiem do istotnych problemów, bo gdy w dolinie (choćby w Maciejowej) jest już pełnia wiosny, to w Jagniątkowie wciąż jeszcze trzyma zima. Ale dla turystów szukających rozmaitości oznacza to, że w ramach jednego przejazdu autobusem miejskim można zobaczyć rozmaite krajobrazy.
Jelenia Góra nazywana bywa „Stolicą Karkonoszy” i ja się z tym zgadzam, bo stąd zaczynają się wycieczki turystów w góry. Do miasta schodzą poszukując atrakcji, o których wspominałem, a które nie zawsze są dostępne w Karpaczu, czy w Szklarskiej Porębie. Ale – to podkreślam z wielką stanowczością – uważam, że Jelenia Góra jest miejscem integrującym samorządy okoliczne, a nie rywalizującym z nimi. Na każdej płaszczyźnie integrującym, począwszy od promocji, skończywszy na nie tak widowiskowych, ale fundamentalnych kwestiach rozwoju gospodarczego. Kilka lat temu osiemnaście samorządów powołało Aglomerację Jeleniogórską – dobrowolny związek samorządów, które dbają o wspólny interes i harmonijny rozwój całego regionu. Powierzono nam kierowanie Aglomeracją, co świadczy o zaufaniu do naszego obiektywizmu ocen. My staramy się ten obowiązek możliwie najbardziej efektywnie realizować.
MF: Jak się zarządza tak różnorodnym miastem?
JŁ: W rozwoju miasta, czy każdej z gmin istotną sprawą jest przewidywalność działań, transparentność decyzji, empatia w rozstrzyganiu spraw mieszkańców przy stanowczości ich podejmowania. Mam pełną świadomość, że nie wszystkie moje decyzje będą przyjmowane z entuzjazmem wszystkich zainteresowanych stron, ale każda z nich musi być w pełni zrozumiała i uargumentowana. Ludzie życzliwi Jeleniej Górze przekonują, że miasto jest „kompletne” – ma wszystkie instytucje, pozwalające na dobrą, właściwą pracę, życie i wypoczynek, od wspomnianych teatrów, kina wielocalowego, urządzeń rekreacyjnych, przyzwoitej sieci dróg, sprawnej komunikacji publicznej, itp., itd. Cieszę się z tej oceny, bo to znaczy, że mieszkańcy dostrzegają efekty wysiłków władz samorządowych, których cząstkę stanowiłem przez ostatnie dwie kadencje. Potrzebujemy jednak jeszcze lepszych rozwiązań, m.in. skorelowania sieci komunikacji autobusowej, z tworzącą się koleją aglomeracyjną i siecią jej przystanków, hali sportowo-widowiskowej, wzmożonych wysiłków przy rewitalizacji obszarów miasta, czy konsekwentnego tworzenia warunków do jeszcze szybszego zwalczania smogu – to też dobry powód do budowy stacji ładowania aut elektrycznych i promocji elektromobilności.
MF: Bardzo dziękuję.