Najbliższa zima dla wielu europejskich krajów może być bardzo trudna pod kątem bezpieczeństwa energetycznego. Wielka Brytania już poinformowała o planowanych przerwach w dostawach energii w tej porze roku. Brak prądu może być też problemem dla kierowców samochodów elektrycznych. Warto więc zadać pytanie – co czeka ich posiadaczy w najbliższą zimę?
Mimo że udział bezemisyjnych pojazdów w polskim rynku wciąż jest nieduży – według danych autobaza.pl mniej niż 1% ofert pojazdów z drugiej ręki to elektryki – ich posiadacze mogą poczuć się niepewnie. W przypadku blackout’u nie będzie możliwości naładowania akumulatora, a tym samym skorzystania z takiego pojazdu.
Wielka Brytania już poinformowała, że w tym kraju w zimę może dojść do przerw w dostawach prądu dla przemysłu i gospodarstw domowych. Oznacza to, że dla gospodarstw domowych, posiadających tylko samochód elektryczny, konieczna byłaby rezygnacja z jego korzystania lub oszczędne używanie do momentu ponownego włączenia zasilania.
– W sytuacji, gdyby wystąpiły okresowe przerwy w dostępności energii elektrycznej, mogą tworzyć się spore kolejki do ogólnodostępnych ładowarek. Wielu kierowców ładowałoby też samochody na zapas, co mogłoby tylko zwiększyć czas oczekiwania. Podobny problem wystąpiłby w trasie – gdyby podczas podróży na autostradzie okazało się, że musimy poczekać godzinę na włączenie prądu, a potem następną w kolejce do ładowarki, bylibyśmy w niekomfortowej sytuacji. Podróż wydłuża się w takim przypadku o kilka godzin – prognozuje Marek Trofimiuk, ekspert autobaza.pl
Rynek samochodów elektrycznych w Polsce wciąż jest jednak nieduży i problem może dotknąć małą część kierowców. Jednak liczba elektryków dynamicznie rośnie – w pierwszym kwartale 2022 r. liczba rejestracji nowych samochodów tego typu wzrosła w Polsce o ponad 70% w stosunku do analogicznego okresu w 2021 r.
– Samochody elektryczne, co widać po statystykach, to przyszłość rynku motoryzacyjnego. Jednak ten rozwojowy trend mógłby wyhamować, gdyby doszło do sytuacji, w której właściciele takich aut nie byliby w stanie ich naładować. Najlepsze scenariusze przewidują, że pułap miliona aut elektrycznych w Polsce będzie można osiągnąć w 2032 r. Jestem ciekawy, jak te prognozy będą wyglądały na początku 2023 roku, po najbliższej jesieni i zimie – dodaje Trofimiuk.
Sprzedaż samochodów elektrycznych, chociaż dotyczy to nie tylko Polski, zahamować może również zbyt mała podaż i wyższa cena akumulatorów. Trzeba pamiętać, że w dobie kryzysu geopolitycznego może zabraknąć półprzewodników, co podniesie cenę kluczowych surowców (m.in. lit, grafit, kobalt, miedź). Jeżeli do tego dojdzie, akumulatory – jako istotne i kosztowne podzespoły – mogą być jeszcze droższe. Ponadto analitycy Biura Maklerskiego Pekao prognozują wzrost cen prądu w Polsce nawet o 115% w 2023 r., co wpłynie na opłacalność posiadania i eksploatację samochodu elektrycznego. Może to także powstrzymać niektórych klientów przed zakupem nowego auta z takim napędem, do momentu, kiedy kryzys energetyczny nie zostanie opanowany.
Źródło: Informacja prasowa