Na rynku transportowym jest duża konkurencja i przedsiębiorcy zastanawiają się, w którym kierunku powinny ewoluować ich firmy. Rozwiązań znamy co najmniej kilka: inwestować w usługi logistyczne, działalność dodatkową niezwiązaną z TSL, kupić więcej zestawów albo postawić na specjalizację. Ostatnie z wymienionych rozwiązań wybrała firma Armir.
Tekst: Tomasz Czarnecki Truck&Business Polska
O tym, jak trudno jest działać w branży transportowej, pisaliśmy już niejednokrotnie i do tematu na pewno wrócimy. Armir postawił na przewozy i logistykę produktów mrożonych, głównie pieczywa. Co istotne, firma jeździ niemal tylko po Polsce. Ma zatem rozwiązany jeden z większych problemów czekających przedsiębiorstwa działające także poza Odrą, Tatrami czy Bugiem – możliwe, że wkrótce wejdą w życie przepisy pakietu mobilności, które wpłyną na znaczne zwiększenie kosztów działalności przewoźników międzynarodowych. Sporo podmiotów nie chce także jeździć za naszą wschodnią granicę; wciąż nieznane są finalne regulacje wykonawcze związane z wystąpieniem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Część z przedsiębiorców będzie zmuszona do zamknięcia interesu lub znalezienia swojej niszy w jazdach po Polsce, względnie w innych rzadko uczęszczanych kierunkach. Teoretycznie firmę Armir te kwestie nie powinny już interesować.
24 GODZINY OD ZLECENIA
– A jednak interesują, bardzo interesują. Musimy śledzić na bieżąco sytuację na rynku. Pakiet mobilności, kolejne utrudnienia związane z płacami minimalnymi w różnych krajach, niepewna sytuacja na wschodzie Europy czy Brexit rzeczywiście mogą spowodować zmianę postaw wielu przewoźników. Pojawią się wtedy wolne pojazdy, niektórzy podejmą decyzję, by przystawać na zaniżone ceny frachtów, byle tylko zestawy jeździły, a nie stały i generowały same koszty. Trzeba być gotowym na każdą sytuację i dbać o systematyczny rozwój własnej firmy, modyfikując strategie – mówi Michał Odolczyk, dyrektor ds. rozwoju w firmie Armir.
Armir skupił się na wąskim wycinku przewozów krajowych. – Naszymi usługobiorcami są w dużej mierze piekarnie, zarówno te malutkie, jak i wielkie międzynarodowe koncerny. Zapewniamy im obsługę w zasadzie całego łańcucha dostaw pieczywa, zarówno świeżego, jak i mrożonego. Jesteśmy elastyczni i gotowi zadziałać do 24 godzin od chwili, gdy wpłynie zlecenie. Jeśli ktoś będzie miał takie życzenie, dostarczymy nawet jeden karton w systemie door to door – jesteśmy na to przygotowani. Naturalnie, jeśli zgłosiłby się do nas klient z innej branży, nie pozostawimy go bez pomocy, czynimy bowiem wszystko, by uchodzić za firmę elastyczną, potrafiącą zrealizować niemal każde zlecenie – opowiada Odolczyk.
ZASTĘPCZE TO NIE PROBLEM
Wąska specjalizacja mocno ogranicza możliwości działania, ale… – Pieczywo to dobra nisza. Zapotrzebowanie na jedzenie nie osłabnie, notujemy systematyczne wzrosty, jeśli chodzi o zainteresowanie usługami. Poza tym pojazdy typu chłodnie wykorzystywane są również do przewozów innych towarów wymagających temperatury kontrolowanej w określonych porach roku, np. zimą. Zabrzmi to nieskromnie, lecz obecnie cierpimy na brak przestrzeni ładunkowej, „mocy przerobowych”, a nie jej nadmiar. Jesteśmy polecani przez usługobiorców zadowolonych z jakości usług, korzystamy również z giełdy transportowej – opowiada Odolczyk.
We flocie są różne środki transportu – busy o DMC do 3,5 t, tzw. solówki, ciągniki siodłowe z naczepami. Zdecydowanie przeważa Renault, lecz użytkujemy również DAF-y i IVECO. Zabudowy muszą spełnić liczne wymagania, począwszy od uwarunkowań prawnych, na specjalistycznym wyposażeniu skończywszy. Trzeba zatem zadbać o kwestie sanitarno-epidemiologiczne, regularną dezynfekcję środka transportu, czystość. Do tego dochodzą regularne szkolenia BHP dla magazynierów i kierowców. Jeśli chodzi o wyposażenie, warto wspomnieć o grubości ścian oraz wydajności i sprawności agregatu. Latem różnica temperatur na zewnątrz samochodu i w środku przestrzeni ładunkowej może wynosić nawet 50°C. Kluczową rolę odgrywa tutaj profesjonalny serwis, o który trzeba zadbać. Co ciekawe – jak mówi Michał Odolczyk – Armir ma tak zorganizowaną pracę, że problemy z pojazdami zastępczymi w zasadzie nie występują, a przecież to jeden z podstawowych kłopotów fleet managerów samochodów osobowych.
WSZECHSTRONNOŚĆ USŁUG
Przewoźnik świadczy zarówno usługi transportu całopojazdowego, jak i drobnicowego. – Wynika to z preferencji klientów – coraz częściej potrzebują tylko kilka palet, a nie pełnej naczepy. Oczywiście każdy nadawca wymaga przy tym możliwie jak najniższych cen dostarczenia towaru. Organizujemy więc przewozy w ten sposób, by na nich zarabiać, być konkurencyjnym względem innych firm transportowych, a jednocześnie zadowolić pod względem kwoty na fakturze menadżerów i działy księgowe usługobiorców. Nie cierpi na tym w żaden sposób jakość działań, mamy bowiem sieć linii magazynowych, system X-docków, różnorodną flotę, świadczymy usługę magazynowania cross-dock. Warto się jeszcze pochwalić, że jesteśmy jednym z nielicznych przedsiębiorstw transportujących towary po Polsce mających certyfikat IFS (International Food Standard). Stanowi on dowód na przestrzeganie trudnych do spełnienia zasad transportu produktów spożywczych – tłumaczy Michał Odolczyk. Wielu przewoźników coraz częściej do oferty usług dołącza spedycję, co wynika zwykle z czynników, o których już wyżej napisano – chęci znalezienia dodatkowego źródła dochodu, ale zarazem zwiększenia możliwości realizacji zleceń transportowych. Bo przecież jeśli Armir lub inna firma działająca na rynku TSL sama nie może wykonać danego zlecenia, ma szansę dać zarobić innym przewoźnikom, czerpiąc z tego korzyści. Spedycja stanowi więc niejako uzupełnienie palety działań przedsiębiorstwa oraz kolejny element w rubryce „przychody”.
KIEROWCA NA FRONCIE
Na pytanie o największy problem wiele firm transportowych odpowiada, że nie są to utrudniające życie przepisy czy też zatory płatnicze, ale brak kierowców. – My nie mamy z tym większego kłopotu. Wielu kierowców pracuje u nas od lat, oferujemy dobre warunki finansowe, dbamy, by zawsze wracali do domów na weekendy, a często nawet tego samego dnia. Co prawda coraz trudniej o młodych ludzi kierujących pojazdami, ale liczymy na zmianę i tej tendencji. I jeszcze jedno, o czym część menadżerów zapomina: kierowca jest pierwszy na froncie w kontaktach z klientami, stanowi wizytówkę przewoźnika. Tym bardziej musimy dbać, by firma była właściwie reprezentowana – podsumowuje Michał Odolczyk dyrektor ds. rozwoju w Armir.