[W MAGAZYNIE] Rozmawiamy z drem Jackiem Pawlakiem, prezydentem Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe

Już tradycyjnie na początku roku mieliśmy okazję spotkać się z drem Jackiem Pawlakiem, prezydentem Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe. Rozmawialiśmy nie tylko o japońskim koncernie, ale także o społecznej odpowiedzialności biznesu, najnowszych trendach w projektowaniu samochodów oraz o przyszłości motoryzacji, która niekoniecznie musi się wiązać wyłącznie z samochodami elektrycznymi.

Naszą rozmowę przeprowadzamy w pierwszych tygodniach nowego roku, a jaki był ten mijający dla zarządzanej przez Pana firmy?

W ubiegłym roku Toyota kolejny raz została uznana za najbardziej wartościową i najbardziej innowacyjną markę motoryzacyjną, była też liderem, jeżeli chodzi o liczbę zgłoszonych patentów – w ostatnich 4 latach jest to już ponad 9,1 tys. patentów, obejmujących szczególnie technologię napędów alternatywnych, a więc to, co w tej chwili jest najważniejsze w motoryzacji. Czeka nas bardzo ciekawy okres, bo niedługo wejdą w życie nowe regulacje prawne, które gruntownie zmienią kwestie napędów. Wiąże się to przede wszystkim z dbałością o środowisko naturalne, które podlega coraz większej degradacji. To, co przez lata było w motoryzacji niezmienne, czyli klasyczne napędy z silnikami wyposażonymi w tłoki, zawory i wały korbowe, będzie powoli odchodzić do lamusa. A to dla wielu firm oznacza duże wyzwania, ponieważ zaprojektowanie i stworzenie nowego napędu trwa ok. 4 lat, a przecież tych napędów trzeba będzie stworzyć więcej, w zależności od liczby produkowanych modeli. Na szczęście do tych rewolucyjnych zmian Toyota jest dobrze przygotowana. Przez ostatnie 15 lat firma wiele zainwestowała w badania i rozwój nowoczesnych rozwiązań, które wpływają na znaczne obniżenie emisji szkodliwych spalin do atmosfery. W produkowanych przez nas kolejnych generacjach samochodów hybrydowych emisje te są już na bardzo niskim poziomie i wynoszą nawet 70 g/km. Na świecie sprzedaż tego typu samochodów stale rośnie, więc Toyota na pewno idzie we właściwym kierunku.

Ale wiele firm poszło jeszcze dalej, rozwijając w pełni elektryczne konstrukcje. Czy ten właśnie kierunek nie jest przyszłością motoryzacji?

Samochody elektryczne to wciąż jeszcze przyszłość, jeżeli chodzi o masową motoryzację. Problemem jest koszt takich samochodów, a przede wszystkim koszt samej baterii, ograniczony zasięg i wciąż długi czas ładowania. Mówi się o tym, że największą barierą dla rozwoju samochodów elektrycznych jest brak punktów ładowania. Tymczasem warto spojrzeć chociażby na Niemcy, na terenie których działa ponad 4,5 tys. punktów ładowania, a sprzedaż elektrycznych aut nie przekracza jednego procenta! Moim zdaniem największą barierą w rozwoju rynku elektrycznych aut jest ich cena. Dzisiaj samochód elektryczny średniej klasy kosztuje ok. 150 tys. zł, a jeżeli spojrzymy na cenę podobnego modelu z konwencjonalnym silnikiem, to okazuje się, że jest ona o ok. 60-70 tys. niższa. Przy porównaniu różnic w kosztach eksploatacji wychodzi na to, że pokonanie jednego kilometra samochodem elektrycznym kosztuje ok. 6 zł, a podobnym autem, ale z napędem spalinowym – ok. 25 zł. Wynika z tego, że aby skompensować wyższą cenę samochodu elektrycznego, musielibyśmy pokonać ok. 300 tys. km. A przecież samochody elektryczne służą przede wszystkim do poruszania się po mieście, gdzie nie osiąga się takich przebiegów. A więc inwestowanie w kolejne punkty ładowania niewiele tutaj pomoże, bo jedynym rozwiązaniem jest opracowanie pojemniejszych, a przede wszystkim tańszych baterii.

Toyota chyba mocno już działa w tym zakresie?

Nasza firma ogłosiła ostatnio, że prace nad nowym typem baterii SSD są już bardzo zaawansowane. Są to baterie pozbawione ciekłego elektrolitu, znacznie mniejsze i lżejsze od dotąd stosowanych. Być może to będzie jakiś przełom, ale zobaczymy, co uda się nam osiągnąć w tym zakresie. Alternatywą dla samochodów typowo elektrycznych mogą być auta napędzane wodorem. Może nie wszyscy wiedzą, że Polska jest bardzo dużym producentem wodoru – produkuje go milion ton rocznie. To wystarczy do zasilenia 5 mln samochodów przy średnim przebiegu 20 tys. km. Oczywiście jest to zupełnie nowa technologia i jeszcze potrwa, zanim w pełni się rozwinie. Warto jednak dodać, że Toyota już produkuje seryjnie samochody wyposażone w ogniwa paliwowe, które – mówiąc w dużym uproszczeniu – w procesie reakcji chemicznej przerabiają wodór na energię elektryczną. Wodór tankuje się tak jak benzynę czy olej napędowy, a zasięg Toyoty Mirai, którą produkujemy seryjnie, wynosi 500-700 km. Warto podkreślić, że produkujemy te samochody w ilości 3 tys. szt., ale w 2020 r. zwiększymy produkcję 10-krotnie przy równoczesnym zmniejszeniu kosztów o połowę. Właśnie ta technologia bardzo szybko się rozwija. Mało tego, podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 r. cały transport będzie bezemisyjny. Zaryzykuję twierdzenie, że w najbliższej przyszłości szybciej będą rozwijać się samochody elektryczne zasilane wodorem niż te z klasycznymi bateriami. Warto także mieć świadomość, że aby samochód stricte elektryczny był w pełni ekologiczny, powinien być zasilany prądem pochodzącym z elektrowni wiatrowych lub ze źródeł odnawialnych. Tymczasem w większości przypadków mamy do czynienia z prądem pochodzącym z wysokoemisyjnych elektrowni węglowych, które są bardzo szkodliwe dla środowiska naturalnego. Natomiast produkcja wodoru na każdym etapie jest w pełni ekologiczna.
Na razie jednak skupiacie się na samochodach spalinowo-elektrycznych, czyli hybrydach…
Zgadza się. Technologia hybrydowa bardzo szybko się rozwija i ewoluuje. Coraz częściej ceny aut z takim napędem są niemal identyczne jak porównywalnych modeli z konwencjonalnym napędem. To także przekłada się na ich rosnącą popularność. Dla przykładu: w ubiegłym roku sprzedaliśmy rekordową ilość aut hybrydowych, czyli 14 196 szt., natomiast rok wcześniej wynik ten wyniósł 8300 szt. Mamy więc tutaj do czynienia z gigantycznym wzrostem popytu na tego typu auta. Coraz częściej zdarza się, że klienci przychodzą do naszych salonów i nie pytają o konkretny model, tylko proszą o ofertę aut z napędem hybrydowym. Przy tym nie chodzi tylko o oszczędności związane z niższym zużyciem paliwa, ale także o bezawaryjność, którą doceniają zwłaszcza ci użytkownicy, którzy robią duże przebiegi, jak np. taksówkarze, policja czy służby miejskie.

Jak prezydent Toyoty, również w Europie Środkowej, postrzega polski rynek motoryzacyjny?

Niestety, rynek samochodowy w naszym kraju cały czas znajduje się na dość niskim poziomie, ale można zauważyć, że powoli jednak rośnie. Toyocie w ubiegłym roku poszło bardzo dobrze, bo jej sprzedaż wzrosła o 25%, podczas gdy cały rynek zanotował wzrosty na poziomie 17%. Sprzedaż dla klientów flotowych była jeszcze lepsza, bo wzrosła o 27%. Jeżeli brać pod uwagę statystyki, to pod względem ogólnej rejestracji nowych samochodów jesteśmy na drugim miejscu, jednak jeżeli odliczymy reeksport i weźmiemy pod uwagę tylko te samochody, które zostały sprzedane w Polsce, to zajmujemy pierwsze miejsce w rankingu! A więc po raz pierwszy od wielu lat Toyota jest najchętniej wybieranym autem w naszym kraju i zajmuje pozycję lidera sprzedaży. Widać, że klienci doceniają niezawodność, nowoczesność oraz wysokie wartości rezydualne oferowanych przez nas modeli. Prawdziwym przebojem na polskich drogach jest zwłaszcza model C-HR. W pierwszym roku obecności tego auta na rynku nasz plan sprzedaży wynosił 4,5 tys., tymczasem C-HR trafił do ponad 6,5 tys. nabywców. Klienci docenili zarówno oryginalny design, jak i znakomite prowadzenie tego modelu, który zbudowano na zupełnie nowej platformie.

Wywiad pierwotnie ukazał się w magazynie Menadżer Floty: Forum Biznesowe, nr 2/2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *