[W MAGAZYNIE] „W czasie Rajdu Dakar tętno sięga 160 uderzeń na minutę” – wywiad z Kubą Przygońskim przed Rajdem Dakar 2018

Kierowca rajdowy, drifter, a niegdyś motocyklista – Kuba Przygoński jest niewątpliwie jednym z najbardziej wszechstronnych mistrzów kierownicy. Utytułowany kierowca dzieli się z nami odczuciami po minionym sezonie oraz tajnikami przygotowań do zbliżającej się wielkimi krokami 40. edycji Rajdu Dakar.

Menadżer Floty: To był chyba dobry rok – siódme miejsce w Rajdzie Dakar, Wicemistrzostwo Świata w rajdach terenowych i Driftingowe Mistrzostwo Polski. Jak Pan podsumuje ten sezon? Z którego wyniku jest Pan najbardziej zadowolony?

Jakub Przygoński: To był bardzo, bardzo udany sezon. Naprawdę się z niego cieszymy, wszystko wyszło idealnie. Siódme miejsce na Rajdzie Dakar dopiero w drugim starcie naszym aktualnym samochodem to świetny wynik. Rezultat w Pucharze Świata, w którym zajęliśmy drugą pozycję, dodatkowo nas „przyspieszył”. Przed nadchodzącym Rajdem Dakar jesteśmy jeszcze szybsi. Do tego trzeba dodać mistrzowski tytuł w Driftingowych Mistrzostwach Polski, w których bardzo dobrze pojechaliśmy. Nasza nowa Toyota GT86 świetnie się sprawuje, więc jesteśmy wszyscy wyjątkowo zadowoleni. Cały zespół włożył w te sukcesy ogrom pracy, za co bardzo mu dziękuję. Na pewno największą rzeczą jest siódma pozycja w Rajdzie Dakar, ale każde zawody były fajne, więc z każdego startu się cieszę.

Czy starty w Mistrzostwach Świata w rajdach terenowych dają doświadczenie cenne przed Rajdem Dakar?

Puchar Świata jest niezbędny do tego, żeby poprawiać umiejętności i jeździć coraz szybciej w rajdach terenowych. Tutaj trasę jedzie się w ciemno. Kiedy trenuję przed Rajdem Dakar indywidualnie, to po jednym przejeździe już znam daną trasę i wtedy tracę ten istotny element zaskoczenia. Na zawodach Mistrzostw Świata trasa nie jest znana, więc jedzie się tak jak w Rajdzie Dakar.

Jak wyglądają przygotowania do tego rajdu?

W tej chwili jesteśmy na etapie przygotowań fizycznych, biegam codziennie i trenuję na siłowni. Drugą rzeczą są prace przy samochodzie, naszym Mini Cooperze Works Rally. Auto do niedawna było przygotowywane w Niemczech przez zespół X-raid, a teraz jest już w drodze do Ameryki Południowej. To również gorący okres dla mechaników. Przed Rajdem Dakar będę jeszcze na pewno jechał na kilka testów zwykłą rajdówką. Oprócz tego trenuję także przed komputerem, na symulatorze.

Startujecie takim autem jak w zeszłym roku?

W tym roku dostaniemy nowy samochód, w innej specyfikacji, o 100 kg lżejszy i ze skokiem zawieszenia o 2,5 cm większym, co pozwoli nam jechać szybciej. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze działało. Na testach zrobiliśmy ok. 5000 km i samochód sprawia wrażenie naprawdę szybkiego.

Wspomniał Pan o przygotowaniu fizycznym. Jest tak istotne przed startem w Rajdzie Dakar?

Przygotowanie fizyczne na tym rajdzie jest bardzo ważne. Jedzie się ok. 6 godzin, trzeba być skoncentrowanym i mieć dużo siły. Zużywa się mnóstwo energii. Na odcinkach osiągamy tętno biegowe – ok. 160 uderzeń na minutę. Organizm musi być silny, by przez tyle godzin wytrzymać te obciążenia i temperaturę panującą wokół. Jeśli jest się silniejszym, to łatwiej zachować koncentrację, dlatego ten trening jest tak ważny. Chociaż wydaje się, że kiedy siedzi się w fotelu samochodu i tylko kręci kierownicą, nie jest tak ciężko.

Co jest największym wyzwaniem w czasie tej rywalizacji?

Na tym etapie, na którym jesteśmy, kiedy chcemy jechać bardzo szybko i walczyć o najwyższe pozycje, największym problemem są po prostu stres i presja. To bardzo długie zawody, które składają się z wielu małych elementów. Trzeba jechać szybko, mieć dobry sprzęt, świetnych fachowców, mechaników, trochę szczęścia, bardzo dobrego pilota, który nie będzie się gubił – tylko połączenie tego wszystkie daje dobry wynik.

Oprócz rajdowych startów z sukcesami realizuje się Pan w driftingu. To zupełnie inna dyscyplina motorsportu. Trudno jest przesiąść się z rajdówki do auta driftingowego?

Po takiej przesiadce potrzebna jest chwila treningu, nie jest to takie łatwe. Drift jest jedynym sportem samochodowym, w którym w wielu momentach puszcza się kierownicę. Zazwyczaj potrzebuję kilku przejazdów, żeby się przestawić i przypomnieć sobie, jak trzeba się zachowywać w takim aucie.

W tym sezonie opracowaliście nowy samochód driftingowy – kolejną Toyotę GT86. Czym różni się od poprzednich? Planujecie dalsze zmiany?

To już czwarta wersja tego auta. Największą zmianą była redukcja masy, o prawie 180 kg. Samochód jest dużo lżejszy, a przez to znacznie szybszy i lepiej się prowadzi. Teraz to naprawdę bardzo zaawansowana konstrukcja. Użyliśmy wiele karbonu, w zasadzie każdą część, jeśli tylko się dało, zmieniliśmy na mniejszą albo lżejszą. Właśnie z tego wynika tak duża różnica w ciężarze. Układ napędowy i silnik 2JZ-GTE z Supry pozostały te same, bo świetnie się spisują. Oczywiście nie chcemy stać w miejscu i będziemy naszą Toyotę GT86 dalej rozwijali. W zimę cały samochód przejdzie remont, rewizję wszystkich podzespołów, skrzyni biegów i silnika. Mamy jeszcze kilka pomysłów na jego ulepszenie i będziemy się starali je wprowadzić.

Z każdą minutą naszej rozmowy Rajd Dakar jest coraz bliżej. Jak u Pana będą wyglądały te najbliższe tygodnie?

Będę kontynuował trening fizyczny, czekają mnie kolejne testy, w tym wyjazd do Austrii, a także jazdy rajdowym Subaru n14 w Polsce. Na 12 grudnia przewidziana jest konferencja prasowa, a później mamy święta. W okolicach 1 stycznia wyruszamy i zaczyna się 40. edycja Rajdu Dakar.

Czego życzyć Panu przed startem?

Rajd Dakar jest jedną z niewielu imprez sportowych, w których szczęście zawodnika jest bardzo istotną składową sukcesu. Nawet najszybszy kierowca w najlepszym samochodzie bez odrobiny szczęścia nie wygra tych zawodów. Życzcie mi szczęścia!

Rozmawiał: Kacper Nowogrodzki
Źródło: Menadżer Floty
fot. MCH Photo

Artykuł ukazał się pierwotnie w magazynie MenadżerFloty (wyd. VIP 12/2017)

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *