[TEST] Kia Proceed GT Shooting brake, czyli kombi w stylu coupé

Koreański producent nie oferuje już trzydrzwiowego sportowego hatchbacka, ponieważ auta tego typu po prostu przestały się sprzedawać. Za to nowa generacja Proceeda występuje jako kompaktowe kombi typu shooting brake i jest to krok we właściwym kierunku, o czym mieliśmy okazję przekonać się w naszym teście redakcyjnym.

Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska

Nadwozie shooting brake staje się coraz bardziej modne, jednak nie jest to wcale wynalazek naszych czasów – ma już blisko 100-letnią historię. Pierwotnie nazwa ta określała pojazd konny, wykorzystywany do przewożenia myśliwych, ich sprzętu oraz upolowanej zwierzyny. Wraz z rozwojem motoryzacji nazwę tę zaadoptowano do pojazdów napędzanych silnikiem. Pierwsze samochody w tej wersji zaczęły się pojawiać na drogach w latach 30. XX wieku. W latach 60. koncept shooting brake został przeniesiony na nowoczesne auta coupé, które wówczas stylizowane były na kombi.

Ciekawa stylistyka

Obecne jest na odwrót – auta z nadwoziem shooting brake to kombi stylizowane na coupé i taką właśnie wersję wybrali styliści z Kii dla nowego Proceeda. Różni się on od podstawowych odmian tego modelu przede wszystkim rysunkiem linii bocznej oraz zaokrąglonym, długim tyłem – jest o 30 cm dłuższy od tradycyjnego Ceeda i o 5 mm od kombi. Bagażnik jest duży, ale płaski i ma 594 l pojemności – są tu haczyki na torby i kilka praktycznych schowków pod podłogą. Aby załadować kufer, trzeba odsłonić roletę, bo kiedy jest zasłonięta, mamy wąską lukę na wkładanie bagaży. Podobnie jak dwie poprzednie generacje, model ten zaprojektowany został w europejskim centrum rozwojowym marki. Opadająca linia dachu, tylne lampy połączone podświetlaną listwą, duże koła (18 cali) oraz przód taki sam jak w Ceedzie GT sprawiają, że testowany model wygląda bardzo dobrze – szczególnie w ciekawym kolorze Blue Flame, kontrastującym z czerwonymi wstawkami, które charakteryzują wersję GT.

Wrażenia z jazdy

Dopracowanie układu jezdnego nowego Proceeda powierzono byłemu twórcy samochodów BMW serii M – Albertowi Biermannowi. Nic więc dziwnego, że Kia Proceed GT prowadzi się świetnie, mimo że przy wchodzeniu w zakręt czuje się sporą masę z tyłu. Jednak zestawienie sportowych opon Michelin ze skalibrowanym do dynamicznej jazdy systemem kontroli stabilizacji pozwala na szybkie pokonywanie łuków. Zastosowanie układu wielowahaczowego na tylnej osi przyczyniło się do poprawy stabilności auta oraz przyczepności, a tym samym większej precyzji prowadzenia. Szybka jest reakcja na ruch kierownicą. Zawieszenie wersji GT zostało usztywnione, ale nie odbyło się to kosztem komfortu – nawet na dużych nierównościach nie czuć przesadnych wstrząsów ani nie słychać hałasu z podwozia. Niestety, niska tylna szyba i grube słupki ograniczają widoczność do tyłu.

Nowym Proceedem jeździ się komfortowo. Fotele są bardzo wygodne i dobrze wyprofilowane, a na oparciu wyszyte jest czerwone „GT”. Sportowy charakter podkreślają też: czarna podsufitka i czerwone przeszycia tapicerki, sportowa kierownica z perforowanym obszyciem i czerwonymi wstawkami, a także aluminiowe nakładki na pedały. Większość materiałów jest miękkich i przyjemnych w dotyku (twarde są: dolna część konsoli oraz boczki tylnych drzwi). Poza tym wnętrze jest bardzo podobne do tego, które znamy z innych odmian kompaktowej Kii – dobrej jakości materiały wykończeniowe i staranne spasowanie elementów oraz czytelny kokpit. Kabina jest przestronna i zarówno na przednich siedzeniach, jak i z tyłu bez problemu mogą wygodnie podróżować nawet wysokie osoby.

Wyposażenie, osiągi, ceny

Wersja GT wyróżnia się bogatym wyposażeniem standardowym. W naszym aucie testowym znajdowały się m.in.: system multimedialny z nawigacją oraz nagłośnienie JBL, kamera cofania, aktywny tempomat, ładowarka indukcyjna, interfejs telefonów (Android Auto i Apple CarPlay) oraz asystenty pasa ruchu, martwego pola i parkowania.

Silnik 1.6 T-GDI o mocy 204 KM zestawiony z 7-biegową automatyczną skrzynią DCT zapewnia Proceedowi przyzwoite osiągi i elastyczność. Od 0 do 100 km/h auto rozpędza się w 7,5 s, co w samochodzie tej wielkości i o takiej mocy jest niezłym wynikiem. Prędkość maksymalna to 225 km/h. Przeszkadzać może jedynie jego pseudosportowe burczenie. Zużycie paliwa to 11-12 l/100 km w mieście, 9,5 l na autostradzie i ponad 7 l w trasie – to sporo. Producent podaje, że średnie spalanie to 7,2 l/100 km, ale takiego wyniku nie udało się nam uzyskać.

Podsumowując, Kia Proceed GT to naprawdę udany samochód – ciekawy usportowiony design, ergonomiczne wnętrze, dobra jakość materiałów i montażu, dopracowany układ jezdny. Do minusów tego modelu można zaliczyć słabą widoczność do tyłu oraz spore zapotrzebowanie na paliwo. A ile kosztuje nowy Proceed? Cena wersji podstawowej (1.0 T-GDI GT Line) to 96 990 zł. Wersja testowa (1.6 T-GDI o mocy 204 KM z 7-biegowym automatem) to koszt od 118 490 zł i jest to najdroższa opcja – cena bogato wyposażonego egzemplarza testowego to 132 290 zł. Za wersję z silnikiem Diesla 1.6 CRDi SCR o mocy 136 KM i 6-biegowym manualem trzeba zapłacić 108 990 zł, natomiast auto z tym samym silnikiem, zestawionym z 7-biegową skrzynią DCT, kosztuje 114 990 zł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *