[TEST] Infiniti Q30 – multikulturowość chorobą XXI wieku?

Żyjemy w czasach, w których wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Już nie ma podziału na regionalne czy krajowe. Teraz wszystko jest światowe. Dotyczy to każdej dziedziny życia, od głupiej szczoteczki do zębów, po wszystkie urządzenia czy też nasze podejście do większości spraw. To sprawia, że zaczynają zanikać granice pomiędzy tym co dobre i sprawdzone, a tym co złe. Obecnie wszystko staje się po prostu „jakieś”.

Kiedyś posiadając rzeczy z dumnym napisem „made in Japan” albo „made in Germany” mieliśmy przekonanie, że jest to coś za co warto wydać zdecydowanie większe pieniądze. W końcu wraz z ceną szła za tym jakość i niezawodność. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Po przeniesieniu fabryk w większości przypadków do Państwa Środka, wszystko zostało zunifikowane. Teraz na produktach widnieją napisy zaprojektowano w Europie a wyprodukowano w Chinach.

W ten trend wpadła też motoryzacja. Niegdyś marki prześcigały się mówiąc jakie to ich samochody są perfekcyjne i niepowtarzalne. Teraz jedynym argumentem aby przekonać klienta do siebie są systemy bezpieczeństwa i zastosowane w nich rozwiązania techniczne. Dlaczego tak się stało? Wszystko przez optymalizację kosztów. Obecnie w każdej dziedzinie życia chcemy oszczędzać. Tak samo myślą producenci. W końcu dlaczego mają przepłacać, skoro za połowę albo i mniej mogą wziąć tą samą technologię od konkurencji broniąc się, że tworzą nowy pojazd w tak zwanej rodzinie bliźniaków.

Mieszaniec z rodowodem premium

Na rynku takich przykładów jest coraz więcej. Jest jednak marka, która poszła jeszcze w innym kierunku. Mowa o o Infiniti i jej modelach. Najmłodsze dziecko tej marki, Q30, ma za zadanie podbić serca klientów interesujących się małymi samochodami premium. I faktycznie biorąc pod uwagę jego wygląd, prowadzenie oraz wykończenie, jak najbardziej ma na to szanse. Jednak prześwietlając ten samochód nieco dokładniej okazuje się, że jego geny nie są wyłącznie japońskie. Można nawet powiedzieć, że jest on większym mieszańcem niż większość uchodźców zalewających Europę. Dlaczego? Otóż Infiniti stworzyło ten model na bazie Mercedesa Klasy A i napędziło go między innymi francuskim silnikiem od Renault.

Ten miszmasz na początku wydawał się dla mnie pomysłem tak szalonym, że aż nie realnym. Przecież Japończycy od zawsze cenili to co ich i starali za wszelką cenę przemycić w swoich autach cząstkę niepowtarzalności. Dzięki temu te auta były tak niezwykłe i każda przejażdżka nimi zapadała głęboko w pamięć. A jak jest z Q30? Cóż, auto przede wszystkim wygląda lepiej niż jakikolwiek inne w tym segmencie. Liczne przetłoczenia tworzą idealną harmonię i dobrze współgrają z innym detalami. Całość robi dobre wrażenie i z pewnością przykuwa uwagę.

We wnętrzu widać zdecydowanie więcej nawiązań do swojego pierwowzoru, Mercedesa Klasy A. Wiele przełączników, tablica rozdzielcza, kierownica czy choćby regulacja elektrycznymi fotelami przednimi po prostu jest identyczna. Mimo tych podobieństw Infiniti starało się za wszelką cenę odróżnić ten model od niemieckiego brata. Czy ta sztuka się udała? Można powiedzieć, że w jakimś stopniu tak.

Zachwiany kompromis

Inżynierowie z Infiniti dokonali jeszcze jednego cudu, któremu pewnie niektórzy z naszych zachodnich sąsiadów niedowierzają. Otóż sprawili, że Q30 jeździ lepiej niż Klasa A. W tym aucie jest to największy szok ponieważ została osiągnięta sztuka wręcz niemożliwa – dobre stało się lepszym. Jest to z pewnością największa zaleta miejskiego Japończyka. Jednak w tym całym szczęściu przydałaby się jeszcze jedna rzecz – silnik.

W testowej odmianie, której cena rozpoczyna się od 126 507 zł, pod maską znajdowała się wysokoprężna, francuska propozycja o objętości 1,5 litra i zawrotnej mocy 109 KM (260 Nm). Jest to zestaw nad wyraz ekonomiczny i przy zsynchronizowaniu z manualną skrzynią biegów nawet w miarę przyzwoicie jeżdżący. Przyspieszenie do setki zajmuje 12 sekund, a prędkości maksymalna to zawrotne 190 km/h. Osiągi jak na segment premium nie powalają. Q30 z tą jednostką napędową nadrabia natomiast zużyciem paliwa, które w mieście nie przekracza 6 l/100 km. Jest to z pewnością wynik, który zadowoli niejednego klienta. Powstaje w tym miejscu pytanie czy w bądź co bądź klasie luksusowej, gdzie ceny przekraczają sto tysięcy złotych nawet za małe auto, godzi się stosować taki silnik? Cóż, widać czasami w miksach narodowościowych trzeba iść na kompromisy. Na szczęście Infiniti ma w ofercie zdecydowanie odpowiedniejszą jednostkę napędową diesla czyli 2.2 litra o mocy 170 KM.

Podsumowanie

Multikulturowość o dziwo wyszła Infiniti na zdrowie. Model Q30 spełnia swoje zadanie i z pewnością nie zawiedzie klientów. Jednak czy jest to tak samo zapierający dech w piersiach propozycja jak inne auta z gamy? Z pewnością nie. Ten wyjątkowy japoński pierwiastek zaginął gdzieś pomiędzy niemiecką precyzją i francuską walecznością. W efekcie powstał samochód taki jak inne. Czy to dobrze czy źle, pozostawiam już Państwa ocenie.

INFINITI Q30 1.5d – dane techniczne:

Długość/szerokość/wysokość 4425/1805/1495 mm
Rozstaw osi 2700 mm
Objętość bagażnika 430 l
Liczba miejsc 5
Silnik diesel, turbodoładowany, R4, 1461 cm3
Moc 109 KM przy 4000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy 260 Nm w zakresie 1750 – 2500 obr./min
Skrzynia biegów 6-stopniowa, manualna
Napęd FWD
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h 12,0 s
Prędkość maksymalna 190 km/h
Średnie spalanie (dane producenta / dane testowe) 3,9 l/100 km / 5,0 l/100 km
Cena (podstawowa) 99 950 zł
Cena (egz. testowy) 137 527 zł

Maciej Gis

Źródło: Menadżer Floty

Sprawdź też inne testy:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *