[TEST] BMW 440i M-Performance – More power!

Są samochody, które nie pozwalają wrócić do domu, a gdy się już do niego wróci to zachęcają aby z niego wyjść, wsiąść w auto i ruszyć dalej. Do tego grona zalicza się BMW 440i, które powala spojrzeniem i skrada serce.

Kuriozum obecnych czasów osiągnął szczyt. Rynek motoryzacji dwoi się i troi aby ograniczać objętości silników, wyciągnąć o kropelkę niższe zużycie paliwa i aby tylko nie emitował grama więcej dwutlenku węgla, bo do akcji wkroczą ekolodzy. Takie działania spowodowały, że ta najlepsza część motoryzacji zaczęła odchodzić w niepamięć. Ukochane V8-ki czy V6-ki wracają tam gdzie były za moich młodych lat – na ścianę. Jest to smutne ponieważ każdy kto choć trochę zna się na motoryzacji z utęsknieniem wzdycha za rykiem tych legendarnych silników.

Niestety urzędnicy siedzący m.in. w Brukseli postanowili dokręcać śrubę producentom, zacierając ręce i promując praktycznie bezemisyjne auta. W tym wszystkim jest jeden problem. Jeszcze parę lat temu Porsche wypuściło 911-kę. Kuriozum tego samochodu polegał na tym, że zaciągane do silnika powietrze było brudniejsze niż to, które było wydalane z układu wydechowego. Z założenia jest to niemożliwe, ale jednak. Ciągnąc tą myśl dalej dojdziemy do wniosku… „ale chwila przecież w takim aucie jest ponad 300 koni mechanicznych…”. I gdzie w tych wszystkich działaniach jest logika? Zabijamy prawdziwą motoryzację, która przez lata kreowana była przez najwybitniejsze umysły. Na szczęście na rynku pozostało parę firm które mimo silnej presji ekologicznej, mają w ofercie samochody nawiązujące do tego co prawdziwy fan motoryzacji kocha najbardziej.

BMW marka budząca skrajne emocje odnośnie opinii społeczeństwa o użytkownikach tych pojazdów, potrafi wzbudzać też emocje wśród samych użytkowników. Z jednej strony możemy jeździć elektrycznym i3 modląc się aby wystarczyło nam prądu aby dojechać do domu, a z drugiej są auta z sześciocylindrowymi silnikami generującymi ponad trzysta koni mechanicznych.

Bohater naszego testu nawiązuje do tego co najlepsze w tej marce czyli legendarnego już silnika, odpowiednio dopracowanego napędu i ryczącego tak że aż kręci się łezka w oku. Drodzy Państwo przed wami BMW 440i z pakietem M-Performance czyli diabeł w owczej skórze.

Drapieżca

Już sam wygląd podpowiada, że nie mamy do czynienia ze spokojnym autem. Karbonowe elementy dodatkowe takie jak przedni spojler, tylna lotka czy lusterka stanowią idealne połączenie z metaliczno-niebieskim kolorem nadwozia. Dodatkowo 20 calowe alufelgi, niebieskie zaciski z pakietu M-Performance i obniżone zawieszenie sprawiają, że niby typowa czwórka, która sama w sobie jest agresywnie wyglądającym autem staje się jeszcze bardziej drapieżna.

Bez indywidualizmu

We wnętrzu natomiast BMW traci swój indywidualny charakter. Poza deską rozdzielczą obszytą skórą i alkantarą oraz dodatkami imitującymi karbon, nie znajdziemy zbyt wielu różnic od innych wariantów serii 4. Z jednej strony nie ma co się dziwić takiemu trendowi. W końcu odmiana 440i nie jest ekstremalną M4-ką, tylko seryjnym autem z mocnym silnikiem. Z drugiej zaś strony może przydałoby się już w tej odmianie nieco więcej indywidualizmu. Poza tym we wnętrzu BMW można poczuć czym jest luksus. Wykończenie oraz użyte materiały nie budzą żadnych zastrzeżeń. W końcu jest to auto premium z krwi i kości.

Zabójcze serce

BMW 440i mimo drapieżnego wyglądu i braku indywidualizmu we wnętrzu, swoją prawdziwą naturę okazuje dopiero po uruchomieniu silnika. Jednostka napędowa w podstawowym wydaniu generuje 326 koni mechanicznych i 450 Nm. Jednak dzięki zastosowaniu pakietu M-Performacne wszystko się zmieniło. Auto testowe otrzymało dodatkowy zastrzyk mocy, która wynosi 360 KM oraz 500 Nm. Przy takich parametrach pierwszą setkę osiąga się już w 4,9 sekundy i to na 20-calowych kołach. Jednak to nie wszystko co oferuje ta jedna z najmocniejszych odmian BMW serii 4. W pakiecie jest też opcjonalny układ wydechowy z tajemniczą literą M, z możliwością wyboru końcówek karbonowo-chromowanych lub chromowanych. To dzięki temu detalowi już od pierwszego suwu tłoka zaczynają do uszu docierać dźwięki, basowo mruczącego tygrysa, gotowego do oddania walecznego ryku. Ten dźwięk utrzymuje się przez całą podróż. Jest on jeszcze bardziej zintensyfikowany po włączeniu trybu Sport bądź Sport+ (dezaktywowany system przeciwpoślizgowy). Wtedy każda zmiana biegu kwitowana jest typowym strzałem, a redukcja w dół powoduje efekt blow off-u. To sprawia, że nikt jeżdżący takim autem nie jest anonimowy.

Warto się jednak zastanowić gdzie jest pogrzebany sukces tego auta. Otóż bardzo dużo zależy od konfiguracji. Dzięki paru opcjonalnym pakietom z typowego auta możemy stworzyć wygodnego demona, który może zawładnąć naszą duszą. Jeżeli jesteście zainteresowani tym autem warto zastanowić się nad adaptacyjnym zawieszeniem, które w przeciągu ułamka sekundy dopasujemy do własnych potrzeb, nad sportową, automatyczną skrzynią biegów – tutaj raczej nie muszę nic dodawać, czy układem kierowniczym o zmiennym przełożeniu. W egzemplarzu testowym tego ostatniego punktu niestety zabrakło. Dało się to odczuć podczas jazdy. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że elektryczne wspomaganie nie oddaje tego co powinno, a to bezpośrednio wpływa na przyjemność i precyzję prowadzenia. Jest jeszcze jedna kwestia czyli rodzaj napędu. Do wyboru jest klasyczne przeniesienie napędu na tylną oś albo xDrive. W tym przypadku wszystko zależy kto co bardziej lubi.

Miałem okazję zapoznać się z odmianą xDrive, która jest najpopularniejsza wśród klientów i to nie wybierających SUV-y. W 440i napęd na obie osie w niczym nie przeszkadza. Można wyczuć małą podsterowność ale jest ona na tyle nie wielka, że w codziennej eksploatacji staje się niezauważalna. Z pewnością taka moc w połączeniu z napędem xDrive to czysta przyjemność z jazdy. Nawet na mokrej nawierzchni auto trzyma się drogi niczym przyklejone. Dodatkowo 18-calowe hamulce sprawiają, że podczas awaryjnego hamowania możemy poczuć wręcz jak nasze organy przemieszczają się w ciele, próbując z niego wypaść.

Powalając na kolana

Niestety wszystko co piękne ma jakiś haczyk. W tym przypadku jest to cena zakupu. Za podstawową odmianę BMW 440i xDrive z automatyczną skrzynią biegów zapłacimy 247 800 zł. Jednak jak zaczniemy dodawać kosztowne dodatki szybko okaże się, że bariera 350 tys. zł pęka w oka mgnieniu (363 134 zł).

Mimo że BMW jest niemal perfekcyjne to konkurencja nie śpi. W tej klasie aut można kupić nieco słabsze Audi S5 quattro coupe (333 KM) za minimum 295 600 zł lub Mercedesa Klasy C coupe w odmianie 43 AMG, dysponującego mocą 367 KM i kosztującego od 288 800 zł.

Na koniec

BMW stworzyło twór niemal doskonały. Auto przyspiesza, jeździ i wygląda fenomenalnie. Dodatkowo pakiet M-Performance sprawia, że auto wydaje dźwięki powodujące orgazm dla uszu. Można powiedzieć, że niemiecka tym modelem pokazała, że perfekcja jest niemal możliwa ale niestety trzeba za nią słono zapłacić.

Długość/szerokość/wysokość 4638/1825/1362 mm
Rozstaw osi 2810 mm
Objętość bagażnika 445 l
Liczba miejsc 4
Silnik benzyna, turbodoładowana, R6, 2998 cm3
Moc 360 KM przy 5500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy 500 Nm w zakresie 1380-5000 obr./min
Skrzynia biegów 6-stopniowa, manulana
Napęd xDrive
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h 4,9 s
Prędkość maksymalna 250 km/h
Średnie zużycie paliwa (dane producenta / dane testowe) 7,9 l/100 km / 9,9 l/100 km
Cena (podstawowa) 247 800 zł
Cena (egz. testowy) 363 134 zł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *