Następca Škody Rapida, model Scala prezentuje się całkiem ciekawie – jest ładniejszy, bardziej zaawansowany technicznie, wyżej pozycjonowany, a ponadto imponuje praktycznością oraz funkcjonalnością. W naszym teście mieliśmy okazję sprawdzić, jak w praktyce sprawuje się ten model z 3-cylindrowym silnikiem 1.0 o mocy 115 KM.
Scala zbudowana została na platformie MQB A0, którą wykorzystano także przy projektowaniu Volkswagena Polo i Seata Ibizy. Jednak włodarze marki chcą, aby zaliczana była do segmentu kompaktów. Ma to uzasadnienie, ponieważ pod względem wymiarów nadwozia bliżej jej do Volkswagena Golfa niż do wspomnianych krewniaków. Jest też większa od Rapida. Nowy model Škody kontynuuje charakterystyczną dla tej marki, nieco minimalistyczną stylistykę, którą urozmaicają: z przodu sporych rozmiarów grill i niemal trójkątne reflektory, natomiast z tyłu – zachodzące na boki, poziome światła LED-owe, połączone czarnym pasem, będącym przedłużeniem tylnej szyby. Trzeba przyznać, że całość prezentuje się całkiem ciekawie.
Plus za ergonomię
Jednym z atutów Scali jest przestronne wnętrze. Zarówno na przednich fotelach, jak i z tyłu nawet osoby wysokie nie powinny narzekać na brak miejsca na nogi i nad głową, choć na pewno nie jest tak komfortowo jak w Octavii. Jakość wykończenia wnętrza nie odbiega od najlepszych standardów w tej klasie. Jedynie w dolnej części kokpitu zastosowano twarde, podatne na zadrapania plastiki. Sama deska rozdzielcza wykonana została z przyjemnego w dotyku, miękkiego tworzywa i jest czytelna. Można powiedzieć, że Scala mogłaby posłużyć za wzór ergonomii. Wszystko mamy tu praktycznie w zasięgu ręki, a obsługa poszczególnych funkcji jest intuicyjna. Dobrze, że Škoda zostawiła panel obsługi klimatyzacji z fizycznymi przyciskami. W kabinie znajduje się też kilka praktycznych schowków na drobiazgi, w tym dwa 2,5-litrowe w przednich drzwiach z uchwytami na butelki, dwa o pojemności 1,9 l w tylnych, 1,5-litrowy w podłokietniku oraz 6-litrowy na desce rozdzielczej. W sumie ich pojemność wynosi aż 26 l. Dużym plusem Scali jest obszerny bagażnik o pojemności 467 l – jeden z większych wśród kompaktowych hatchbacków. Po rozłożeniu oparć tylnej kanapy (w stosunku 40 : 60) mamy do dyspozycji 1410 l, czyli o ponad 120 l więcej niż np. w Volkswagenie Golfie.
Za kierownicą
Na polskim rynku model ten oferowany jest z dwoma silnikami benzynowymi: 1.0/95 KM i 1.0/115 KM oraz 1.5/150 KM, a także jednym wysokoprężnym 1.6/115 KM. Wszystkie warianty, z wyjątkiem 1.0/95 KM (wyłącznie 6-biegowa przekładnia manualna), dostępne są z 6-biegowym manualem lub 7-biegowym automatem DSG.
Testowana przez nas Scala, napędzana silnikiem 1.0 TSI o mocy 115 KM z 6-biegową przekładnią manualną, oferuje przyzwoite osiągi i jeżeli utrzymamy obroty jednostki na poziomie około 1500 obr./min, całkiem sprawnie radzi sobie zarówno w mieście, jak i podczas dynamicznej jazdy na trasie. Turbodoładowana jednostka chętnie wchodzi na obroty i przy charakterystycznym dla silników 3-cylindrowych warkocie do setki rozpędza auto w niespełna 10 s. Prędkość maksymalna w tym przypadku to 201 km/h. Według danych producenta zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi 5,4-6,5 l/100 km. Najniższe spalanie, jakie udało nam się uzyskać podczas testu, to 6,7 l/100 km i było to podczas spokojnej jazdy w późnych godzinach wieczornych. W mieście Scala potrzebowała około 7,5 l/100 km, natomiast przy prędkościach autostradowych było to powyżej 8 l. Zawieszenie Škody zapewnia niezłą stabilność i całkiem przyzwoity komfort, choć z dużymi nierównościami nie radzi sobie zbyt dobrze. Układ kierowniczy z elektromechanicznym wspomaganiem jest precyzyjny, ale na zbyt szybko pokonywanych zakrętach może pojawić się tendencja do nadsterowności. To prawdopodobnie efekt zamontowania belki skrętnej w tylnym zawieszeniu. Dobrze oceniamy wyciszenie kabiny – nawet przy prędkościach autostradowych słychać jedynie cichy szmer. Zwolennicy bardziej dynamicznej jazdy za 2 200 zł mogą dokupić obniżone o 15 mm zawieszenie z dodatkowymi trybami jazdy, które poza sztywniejszą amortyzacją zapewniają także zmianę siły wspomagania kierownicy i szybszą reakcję na wciśnięcie pedału gazu.
Dobrze wyposażona
Już w podstawowej wersji Active na liście wyposażenia tego modelu znajdują się m.in.: asystent pasa ruchu, układ kontroli odstępu z funkcją awaryjnego hamowania, system wspomagania ruszania pod górę, radioodtwarzacz z kolorowym ekranem dotykowym o przekątnej 6,5 cala z 4 głośnikami i Bluetooth, manualna klimatyzacja, centralny zamek, elektrycznie sterowane szyby przednie i lusterka, reflektory LED Basic, tylne światła diodowe i 16-calowe felgi stalowe. W wyższych wersjach wyposażenia centralną część kokpitu zajmuje duży dotykowy ekran multimediów o przekątnej 8 lub 9,2 cala (taki właśnie mieliśmy w naszej Scali). Warto podkreślić, że to pierwszy model Škody, gdzie korzystanie z Apple CarPlay lub Android Auto nie wymaga połączenia przewodowego. Opcjonalnie oferowane są także cyfrowe zegary o rekordowej w swojej klasie przekątnej 10,25 cala (Virtual Cockpit).
Ceny testowanego modelu (1.0 TSI/115 KM z 6-biegową przekładnią manualną) startują od 69 900 zł. Podstawowa odmiana Scali, Active, z silnikiem benzynowym 1.0 TSI (115 KM) to koszt 66 400 zł. Ten model z nieco lepszym wyposażeniem Ambition, mocniejszą jednostką 1.5 (150 KM) i automatem DSG został wyceniony na 87 050 zł. Za Scalę z silnikiem wysokoprężnym w wersji Style ze skrzynią manualną trzeba natomiast zapłacić 93 400 zł, a diesel z automatem DSG kosztuje 99 500 zł. Podsumowując, debiut Škody Scali uważamy za udany. Na pewno warto zainteresować się tym modelem, jeśli poszukujemy kompaktowego auta, oferującego niezły komfort, a przy tym funkcjonalnego i pojemnego.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska