Hyundai Tucson Hybrid 4. generacji to ciekawy, nowoczesny SUV naszpikowany elektroniką, którego stylistykę można uznać za awangardową. Nic więc dziwnego, że jest jednym z najlepiej sprzedających się modeli tego koreańskiego producenta. Tym razem sprawdzamy, jak jeździ odświeżona hybrydowa wersja Tucsona.
Zmiany w wyglądzie zewnętrznym są raczej subtelne. Dostrzeżemy je głównie z przodu – nowy grill, nieco inny układ reflektorów i kierunkowskazów oraz przeprojektowany zderzak. Z tyłu zmiany ograniczają się głównie do lekko zmodyfikowanego zderzaka. Warto również wspomnieć, że w ramach liftingu pojawiły się nowe wzory felg.
Nowe rozwiązania
Więcej zmieniło się w kabinie. Inżynierowie z Hyundaia uwzględnili krytyczne opinie na temat dotychczasowej deski rozdzielczej, dotyczące szczególnie dotykowej obsługi radia i klimatyzacji. Teraz głośność multimediów czy intensywność i temperaturę nawiewów można regulować za pomocą pokręteł. Oba panele są łatwo dostępne, dzięki czemu kierowca może bezpieczne sterować tymi funkcjami podczas jazdy. Konsola centralna również została zmodernizowana. Nadal jest duża półka, ale dodano panel, na którym znajdziemy przycisk do wyboru trybu jazdy oraz włącznik asystenta zjazdu z góry. Są tu również gniazda USB oraz ładowarka indukcyjna.
Zaprojektowana od nowa deska rozdzielcza zastąpiła dotychczasowy tablet. Teraz mamy solidny, poziomy zestaw dwóch wyświetlaczy o przekątnej 12,3 cala każdy, których widzimy informacje potrzebne podczas jazdy, w tym szczegóły dotyczące nawigacji oraz ustawienia różnych funkcji pojazdu. Dzięki temu poprawiono nie tylko poziom obsługi, ale też czytelność wskaźników. Mamy tu ponadto nową, trójramienną, wielofunkcyjną kierownicę, pod którą znajduje się manetka wyboru kierunku jazdy. Warto również wspomnieć o praktycznej półce, która znalazła się przed pasażerem siedzącym z przodu.
Zarówno kierowca, jak i pasażer przedniego fotela nie będą raczej narzekali na brak przestrzeni i komfortu. Miejsca w drugim rzędzie wystarczy dla 3 osób, a ta siedząca pośrodku doceni płaskie siedzisko, miękkie – mimo wbudowanego podłokietnika – oparcie oraz nieprzesadnie rozbudowany tunel na podłodze. W testowanej wersji bagażnik ma standardowo 616 l pojemności, po złożeniu oparć tylnych siedzeń 1795 l, a roleta porusza się w prowadnicach. Kanapa składa się niemal na płasko (można to robić przy pomocy dźwigienek na burtach bagażnika). Pod ruchomą podłogą bagażnika jest sporo miejsca na drobiazgi. Niestety burty kufra pozostały plastikowe i łatwo je porysować.
Z elektrycznym wspomaganiem
Testowany przez nas egzemplarz wyposażony był w układ mild hybrid, którego podstawą jest silnik benzynowy 1.6 T-GDi. Cały układ rozwija 215 KM mocy i 5500 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc przekazywana jest na wszystkie koła za pośrednictwem automatycznej, siedmiobiegowej przekładni. Auto jest w stanie uzyskać 100 km/h w 8,2 s. Cały układ napędowy pracuje płynnie. Automat zmienia biegi miękko, więc przy rozpędzaniu się nie odczujemy szarpania. Zastrzeżeń nie budzi też działanie układu hamulcowego. Przy wyższych prędkościach w trybie standardowym trzeba dość mocno wcisnąć pedał gazu, żeby się rozpędzić. Ustawienie Sport wyostrza reakcję na gaz, ale podczas codziennej jazdy bywa męczące, bo silnik utrzymuje wtedy nieco podwyższone obroty. Co istotne, nawet przy szybszej jeździe spalinowa jednostka nie jest przesadnie hałaśliwa – w kabinie jest na tyle cicho, że można spokojnie słuchać radia czy rozmawiać.
Jeśli chodzi o zużycie paliwa i zasięg, to osiągnięcie wyników zgodnych z WLTP jest praktycznie nieosiągalne – 5,6-6,1 l/100 km. W praktyce w trybie mieszanym auto potrzebuje około 7,5 l, a w zatłoczonym mieście nawet około 10 l benzyny na 100 km.
Komfort podróżowania
Jadąc tym autem szybko w ciasnych łukach czy wykonując gwałtowne manewry, odczujemy nieco wychylające się nadwozie, ale przecież nie do szaleństwa zostało ono zaprojektowane. To kompaktowy SUV, czyli uniwersalne rodzinne auto. Codzienna jazda jest komfortowa i przyjemna. Samochód wykazuje się stabilnością, a ruchy kierownicą precyzyjnie przenoszone są na koła. Dobrze również tłumi nierówności – odczujemy jedynie duże wyrwy – a także niweluje szumy powietrza.
Komfort podróżowania zwiększają także nowoczesne rozwiązania, takie jak: podgląd martwych pól (po włączeniu kierunkowskazu na ekranie wskaźników wyświetla się obraz z kamery w bocznym lusterku), układ informujący kierowcę, że samochód przed nim właśnie ruszył (przydatne w razie zagapienia), ostrzeganie podróżnych podczas otwierania drzwi, jeśli z tyłu zbliża się akurat jakiś pojazd, przypomnienie o zabraniu z auta ładującego się telefonu. Testowana topowa wersja koreańskiego SUV-a jest też bogato wyposażona w zakresie bezpieczeństwa, m.in. w system pomagający zapobiegać kolizjom, aktywny tempomat, zaawansowany asystent pasa ruchu, wykrywanie zmęczenia kierowcy, przełączanie świateł drogowych na mijania, gdy wykryje auto z przodu.
Ile kosztuje?
Efektowny design koreańskiego SUV-a w połączeniu z przestronnym i funkcjonalnym wnętrzem, komfortowym zawieszeniem, bogatym wyposażeniem, nowoczesnymi systemami bezpieczeństwa i zaawansowanym napędem hybrydowym tworzą naprawdę udaną całość. A ile trzeba za to zapłacić? Niestety sporo. Najtańsza wersja Tucsona z silnikiem benzynowym 1.6 T-GDI/150 KM, 6-biegową przekładnią manualną i podstawowym wyposażeniem Modern kosztuje minimum 159 900 zł. Ceny testowanej wersji z miękką hybrydą i napędem na przednią oś rozpoczynają się od 171 900, natomiast za nasz egzemplarz z bogatym, topowym wyposażeniem Platinum trzeba zapłacić minimum 208 900 tys. zł.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska