Ford Puma w nowej odsłonie

Ford Puma kojarzony był dotychczas z niewielkim coupé, produkowanym w latach 1997-2002. Po 17 latach amerykański producent reaktywował tę nazwę, nadając ją tym razem nowemu crossoverowi, który prezentuje się tak samo atrakcyjnie jak pierwsza wersja, szczególnie w testowanej przez nas topowej odmianie ST-Line z 18-calowymi felgami i kolorze Desert Island Blue.

Podobnie jak protoplasta nowa Puma zbudowana została na płycie podłogowej obecnej generacji Fiesty. W przedniej części auta projektanci wyraźnie nawiązali do poprzednika. Charakterystyczne reflektory w kształcie canoe umieszczono wysoko, nad diodowymi światłami przeciwmgłowymi, osadzonymi przy wlotach powietrza w zderzaku. Do naszej redakcji trafiła Puma w usportowionej wersji ST-Line – wyposażona w 18-calowe alufelgi (w opcji 19-calowe obręcze z czarnego aluminium) oraz sportowo zestrojone zawieszenie, w skład którego wchodzą zmodyfikowane sprężyny oraz amortyzatory. Osłona chłodnicy w tej wersji wyróżnia się matowymi czarnymi elementami dekoracyjnymi oraz czarną, błyszczącą obwódką, takimi samymi ramkami lamp przeciwmgłowych oraz dostępnym w opcji, większym spojlerem dachowym. Wymiary tego crossovera są typowe dla miejskich aut – niespełna 4,19 m długości, 1,81 m szerokości oraz 1,54 m wysokości. Rozstaw osi wynosi 2,59 m, a prześwit 165 mm.

Sportowe akcenty

We wnętrzu elementy charakterystyczne dla wersji ST Line, podkreślające sportowy charakter, to m.in. świetnie leżąca w dłoniach perforowana, gruba kierownica, aluminiowe pedały i gałka zmiany biegów, czarna podsufitka, emblematy ST-Line na progach oraz czerwone przeszycia na mieszku skrzyni biegów, fotelach, kierownicy i dźwigni hamulca ręcznego. Ponadto mamy tu na kokpicie i drzwiach listwy ozdobne, imitujące włókno węglowe. Po uruchomieniu silnika na ekranie w miejscu klasycznych zegarów pojawia się efektowna grafika z pumą. Ponadto zobaczymy tu wiele nawiązań do Fiesty – m.in. uporządkowany, łatwy w obsłudze kokpit. Elementem centralnym jest szybko reagujący na dotyk 8-calowy ekran, z którego sterujemy systemem multimedialnym SYNC 3 z nawigacją i audio. Jego obsługę ułatwiają dodatkowo dwa pokrętła. Nawigacja mogłaby być jednak bardziej precyzyjna, a grafika systemu SYNC 3 nieco unowocześniona. Przydałoby się też pokrętło do wybierania trybów jazdy zamiast przycisku, który znajduje się zbyt nisko i nie można szybko wrócić do poprzedniego ustawienia. Wirtualne zegary są estetyczne i łatwe w obsłudze. Ciekawostką jest możliwość przełączenia wskazań prędkościomierza na mile – wówczas widzimy prędkość zarówno w milach, jak i kilometrach. Podróż Pumą umilał nam doskonałej jakości opcjonalny zestaw audio Bang&Olufsen, składający się z 8 głośników i subwoofera (za 2420 zł). Jakość materiałów wykorzystanych do wykończenia wnętrza i ich spasowanie są na niezłym poziomie. Górna i środkowa część kokpitu wykonana została z miękkiego tworzywa, ale jest tu też sporo twardych plastików, które w naszym egzemplarzu nieco skrzypiały.

Samochodem mogą wygodnie podróżować cztery dorosłe osoby, dla pięciu będzie raczej za ciasno. Wyższa pozycja za kierownicą oraz masaż odcinka lędźwiowego kręgosłupa to niewątpliwe plusy dla kierowcy. Praktyczne są także: głęboki schowek w podłokietniku oraz półka na telefon. Bagażnik na pierwszy rzut oka wydaje się dość płytki, jednak pod podłogą znajduje się duży schowek (MegaBox), dzięki czemu jego pojemność to w sumie 456 l (po złożeniu oparć tylnych siedzeń 1216) – jest on jednym z największych w swojej klasie. Ponadto Puma to pierwszy model w tym segmencie, który ma opcjonalny system bezdotykowej obsługi pokrywy bagażnika.

Bogate wyposażenie

Puma wyposażona została w wiele nowoczesnych rozwiązań w zakresie komfortu i bezpieczeństwa. Posiada m.in. pakiet technologii i systemów Ford Co-Pilot 360 (12 czujników ultradźwiękowych, 3 radarów oraz 2 kamery, rozmieszczonych dookoła karoserii samochodu). Ponadto ma pakiet Winter (za 2640 zł, obecnie w ramach promocji bezpłatnie), w skład którego wchodzą m.in. podgrzewane fotele, kierownica oraz przednia szyba. Pakiet Driver Assistance (za 5500 zł, obecnie w cenie promocyjnej za 2360 zł) oferuje natomiast systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy, takie jak utrzymanie pasa ruchu i zapobieganie kolizjom, monitorowanie martwego pola czy aktywny tempomat. Dwuczęściowy elektrycznie otwierany dach panoramiczny (za 4390 zł) zapewnia dobre doświetlenie, ale niewątpliwie wpływa też na nieco słabsze wyciszenie wnętrza. W standardowej wersji ST Line otrzymamy m.in. przednie i tylne czujniki parkowania, kamerę cofania, system bezkluczykowy, oświetlenie ambientowe czy automatyczne światła.

Koci pazur

Pod maską testowanej Pumy pracuje litrowa turbodoładowana jednostka Ecoboost, o mocy 155 KM (maksymalny moment obrotowy 220 Nm), zestawiona z dobrze zestopniowaną 6-biegową skrzynią manualną oraz układem mild hybrid. Konfiguracja ta zapewnia niezłe osiągi ważącemu 1280 kg corossoverowi. Warto dodać, że układ mild hybrid, poza nieznacznie mniejszym zużyciem paliwa, poprawia osiągi auta. Silnik elektryczny, wspomagający spalinowy, ma moc 16 KM. Puma od 0 do 100 km/h rozpędza się w 9 s, a prędkość maksymalna to 200 km/h. Podczas jazdy odczujemy rekuperację – auto nienaturalnie wytraca wówczas prędkość, ale do tego szybko można się przyzwyczaić. Puma średnio potrzebuje około 7 l benzyny na 100 km (katalogowe zużycie to 5,5-5,7 l/100 km). To niezły wynik, biorąc pod uwagę moc i podwyższone nadwozie. W przypadku dynamicznej jazdy, np. autostradą, zużycie paliwa rośnie do około 9 l/100 km.

Na szczególną pochwałę zasługuje układ jezdny. Ford co prawda znany jest z dopracowanego zawieszenia, ale w tym przypadku jest lepiej niż się spodziewaliśmy. Jadąc krętymi drogami, praktycznie nie odczuliśmy, że jest to w crossover, czyli ma większy prześwit i wyżej położony środek ciężkości – auto jest stabilne, przewidywalne i komfortowe. Puma prowadzi się doskonale również dzięki chętnie wchodzącej się na obroty jednostce napędowej oraz skrzyni biegów z krótkimi przełożeniami. Ma ponadto precyzyjny układ kierowniczy i skuteczne hamulce. Dzięki tym elementom nowy model Forda charakteryzuje się precyzją prowadzenia i wysokim poziomem komfortu jazdy. Dobrze sprawdza się zarówno podczas spokojnej jazdy w mieście, jak i w trasie, a przy tym nieźle amortyzuje nierówności nawierzchni.

Udana reaktywacja

A ile kosztuje ten nowy model? Podstawowa wersja z benzynową jednostką 1.0 Ecoboost o mocy 95 KM kosztuje 72 900 zł. Cena testowanej odmiany ST Line to minimum 97 600 zł, a za dobrze wyposażony egzemplarz, którym jeździliśmy, trzeba zapłacić około 123 tys. zł. Najdroższą opcją w cenniku jest wersja ST-Line Vignale z silnikiem Diesla 1.5 EcoBlue o mocy 120 KM – kosztuje od 117 350 zł.

Puma wróciła po latach w zupełnie innej odsłonie i trudno przejść obok niej obojętnie. Ten nowy crossover świetnie się wpisuje w rynkowe trendy. Wyróżniają go oryginalny design, funkcjonalne wnętrze i pojemny bagażnik. Dynamiczna linia nadwozia doskonale komponuje się z bardzo dobrym prowadzeniem i mocnym, 155-konnym silnikiem. Niewątpliwe atuty tego samochodu to także 5-letnia gwarancja (lub do 100 tys. km) oraz wysoki poziom bezpieczeństwa, potwierdzony 5 gwiazdkami w testach zderzeniowych Euro NCAP. Podsumowując, to auto może się podobać. Jeśli ktoś poszukuje zwinnego, oryginalnie wyglądającego, a przy tym praktycznego crossovera, który pomieści ekwipunek na rodzinny wyjazd, z pewnością powinien zapoznać się z ofertą Forda Pumy.

Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *