Długodystansowy test flotowy modelu Toyota Prius

Zakończyły się testy długodystansowe modelu Prius, zorganizowane przez Toyota Motor Europe. W naszym kraju do udziału w projekcie zostały zaproszone: korporacja taksówkowa WAWA Taxi, sieć wypożyczalni Panek oraz firma CFM Carefleet S.A. Partnerem programu była firma telematyczna Finder. Test flotowy trwał 6 tygodni.

Opinią z użytkowania Priusa podzielił się z Menadżerem Floty Wojciech Jania, Specjalista ds. Likwidacji Szkód Komunikacyjnych, Carefleet S.A.

Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a Prius IV generacji, który został udostępniony firmie Carefleet S.A. w ramach Hybrydowego Testu Flotowego Toyoty, wygląda dość… „kosmicznie”. Auto bardzo efektownie prezentuje się od przodu, choć muszę przyznać, że design nowych modeli japońskiego koncernu nie jest za bardzo w moim guście. Tył natomiast uważam za nadmiernie rozbudowany i nieco przekombinowany. Z drugiej strony jest to pewien znak rozpoznawczy również poprzednich Priusów, więc producentowi w tym aspekcie nie można odmówić konsekwencji. Co godne odnotowania,  auto zwraca na siebie uwagę przechodniów i innych kierowców, więc z pewnością jego stylistyka jest oryginalna.

Wsiadamy do środka. Tutaj znowu „kosmiczny”, ale bardzo efektowny design. Na uwagę zasługuje niezwykle funkcjonalna deska rozdzielcza, a rozmieszczenie wskaźników i elementów sterowania jest absolutnie bez zarzutu. Nie miałem żadnych problemów z adaptacją do nowego auta – wszystko znalazłem tam, gdzie można było się spodziewać. Bez trudu ustawiłem również optymalną pozycję za kierownicą. Pełen komfort, aż nie chciało się wysiadać. Wnętrze oceniam więc bardzo wysoko. Jedynym minusem, który odnotowałem, jest środkowa konsola pomiędzy fotelami. W czarnym, eleganckim wnętrzu taki biały element wygląda nieco dziwnie. Do całej reszty nie mam zastrzeżeń.

Ruszamy z miejsca. Wciskam przycisk „Start” i przeróżne wskaźniki rozświetlają się całą paletą barw (ładnie!). Cisza. Nie słychać silnika. Włączam „bieg” (D) i… nadal cisza! Dla kogoś przyzwyczajonego do samochodu z silnikiem spalinowym jest to ciekawe doświadczenie. Nieśmiało dodaję nieco „gazu” i jadę niemal w całkowitej ciszy. Kapitalne uczucie, słychać tylko szum kół – trochę tak, jakbym jechał rowerem.

Skoro tak dobrze mi idzie, to śmiało dodaję więcej gazu, a do pracy włącza się silnik spalinowy. Trochę nie odpowiada mi jego funkcjonowanie przy dynamicznej jeździe, gdyż pracuje na wysokich obrotach, a kierowca może odnieść wrażenie, że jedzie na zbyt niskim biegu. Właściwie jest to typowe dla bezstopniowej skrzyni biegów, więc być może trochę się czepiam, ale całe życie jeżdżę „manualem” i nie potrafię docenić zalet automatów. Po jakimś czasie, przy odpowiednim manewrowaniu pedałem gazu daje się to jakoś opanować. Wskaźniki przyciągają uwagę – jak na dłoni widać, co się dzieje i jak przekazywany jest napęd. Można dzięki temu kontrolować sposób jazdy pod kątem ekonomii i ekologii.

Teraz trochę na temat systemów bezpieczeństwa i wspomagania kierowcy. „Toyota Safety Sense” działa bardzo dobrze, auto reaguje niemal jak żywy organizm na różne sytuacje drogowe. Nie miałem żadnych dramatycznych zdarzeń, nie chciałem też celowo takich wywoływać, ale gdy kot przebiegł mi drogę, auto zareagowało i ostrzegło o niebezpieczeństwie. Jeśli czujniki poradziły sobie z kotem, to z pewnością wykryją też obiekt większych rozmiarów, na przykład pieszego. Gwałtownie hamujący przede mną samochód też wywołał sygnał ostrzegawczy.

Ponadto, moją uwagę zwróciło bardzo sprawne działanie systemu monitorowania pasa ruchu, który „widzi” nawet tymczasowe, żółte linie na drodze i ostrzega przed nieoczekiwaną zmianą pasa. System odczytywania znaków drogowych także działa poprawnie, choć czasami zdarza mu się nie zarejestrować znaków ograniczenia lub ich odwołania, ale mówiąc uczciwie, oznakowanie naszych dróg i czytelność znaków też pozostawia wiele do życzenia. Na mało ruchliwej uliczce przetestowałem asystenta parkowania. Miałem przy tym niezłą zabawę, bo samochód robił za mnie prawie wszystko. Raz mu nie wyszło, przy parkowaniu równoległym wjechał tylnym prawym kołem na krawężnik, ale dla kogoś, kto parkowania nie opanował dostatecznie dobrze, asystent powinien być bardzo pomocny.

Auto testowałem tak naprawdę tylko przez jeden dzień, a to zbyt krótki czas, by poznać jego wszystkie walory. Miałem możliwość jazdy w mieście, poza obszarem zabudowanym i na drodze ekspresowej. Muszę przyznać, że odbieram nową Toyotę Prius bardzo pozytywne – można śmiało stwierdzić, że jest to auto na miarę XXI wieku: dynamiczne, bezpieczne i pewne w prowadzeniu. Nie wywoływałem ekstremalnych sytuacji, ale jestem przekonamy, ze ten samochód poradziłby sobie także w trudnych warunkach. Podejrzewam, że aby w pełni poznać jego możliwości i zalety, trzeba pojeździć nim minimum miesiąc. Nowego Priusa wziąłbym w ciemno, gdyby nie tak wygórowana cena… W szkolnej skali od 1 do 6 dałbym 5+, ponieważ to nowoczesne i funkcjonalne auto. Polecam!

Wojciech Jania
Specjalista ds. Likwidacji Szkód Komunikacyjnych, Carefleet S.A.

Sprawdź też inne testy:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *