Zastanawiacie się nad zakupem samochodu elektrycznego, a motywacją były dotacje na ten cel z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu? Niestety, jeszcze na to przyjdzie poczekać. Mimo że rozporządzenie jest, to nie ruszył jeszcze proces składania wniosków. Co więcej, jeżeli budżet na 2020 rok w całości zostanie przeznaczony na jeden cel, to wystarczy jedynie na pomoc przy zakupie około 8,2 tys. elektryków.
Na temat dotacji do samochodów elektrycznych mówi się już od dawna. W zeszłym roku cała machina miała wystartować. Określono nawet wysokość dopłat, które zostały zapisane w rozporządzeniu (zwrot 30 proc. ceny zakupu elektryka, jednak nie więcej niż 37,5 tys. zł, a cena samochodu nie może przekraczać 125 tys. zł). Okazuje się jednak, że budżet przeznaczony na ten cel nie jest tak duży jak można by zakładać. Według wyliczeń, środki przeznaczone na 2020 rok wystarczą jedynie na dofinansowanie 8,2 tys. aut elektrycznych. Jak porówna się to z ambitnymi założeniami miliona pojazdów zeroemisyjnych, to uda się to osiągnąć, ale potrwa to bagatela 125 lat.
Niezależnie od tego coś w końcu zaczęło się ruszać w promocji samochodów zeroemisyjnych. Oczywiście rozporządzenie nie jest idealne, ale jest to pierwszy krok do celu. Niestety, pierwszy nabór wniosków jeszcze nie ruszył. Ma to nastąpić w pierwszym kwartale tego roku. Nie ma jeszcze jednak dokładnej daty. Dlaczego tak to się opóźnia? Wszystko przez fakt, że konieczna jest nowelizacja ustaw podatkowych, aby dotacje były zwolnione z PIT. Działania w tym temacie są podobno prowadzone. Jeszcze w tym tygodniu Senat ma zająć się tym tematem. Potem ustawy muszą ponownie trafić do Sejmu, a następnie być podpisane przez prezydenta i opublikowane w Dzienniku Ustaw.
Tak oto dochodzimy do kolejnej istotnej kwestii. Otóż na zadania FNT (Fundusz Niskoemisyjnego Transportu) przeznaczono w 2020 roku 310,92 mln zł. To jednak nie są pieniądze tylko i wyłącznie na dotacje związane z zakupem aut elektrycznych. W projekcie ustawy budżetowej na ten rok, wpisane są również działania związane z rozwojem elektromobilności w Polsce czy transportu opartego na paliwach alternatywach – dofinansowanie budowy stacji ładowania i transportu publicznego.
Owa kwota, jeżeli zostałaby w całości przeznaczona na dotacje, to wystarczyłoby tylko na wsparcie zakupu 8291 aut zasilanych z gniazdka – wylicza Carsmile. Problem polega jednak na tym, że FNT ma różne zadania i różne wydatki. Tym samym ciężko określić, ile wniosków – jeżeli w końcu będą przyjmowane – zostanie pozytywnie rozpatrzonych. Warto też wspomnieć, że kwota 37,5 tys. zł to maksymalna dotacja i nie musi ona tyle wynieść, bo może to być mniej. To nie wróży dobrze założeniom zapisanym w „Krajowych ramach polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych”, opublikowanych przez Ministerstwo Energii w 2017 roku, gdzie zakładano, że w 2020 roku w Polsce zostanie zarejestrowanych 44,6 tys. aut elektrycznych, a ich łączna liczba na polskich drogach zbliży się do 77 tysięcy. Co więcej w 2025 miał być osiągnięty cel miliona aut elektrycznych w Polsce. Ten plan chyba nie będzie możliwy do zrealizowania w tym okresie.
Warto też pokreślić, że rozporządzenie ministra energii dotyczące dopłat do samochodów elektrycznych zostało wprowadzone w życie pod koniec listopada. O taką „zapomogę” nie mogą ubiegać się osoby prowadzące własną firmę, nawet jeśli auto elektryczne chciałaby kupić do celów prywatnych. Innymi słowy, osoby posiadające działalność gospodarczą są na straconej pozycji. Trzeba też pamiętać, że nie można sfinansować pojazdu w formie wynajmu długoterminowego. Tym samym z dotacji może skorzystać jedynie wąska grupa osób.
Źródło: Carsmile