[PORADNIK] Przebita opona – zgroza każdego kierowcy

Opony samochodowe odpowiadają za bezpieczeństwo jazdy i pracują w trudnych warunkach. Uginają się na zakrętach, rozgrzewają i chłodzą, odpowiadają za przyczepność samochodu podczas jazdy. Mogą też najechać na coś ostrego i tym samym sprawić nam wiele kłopotu. Nie jest to jednak koniec świata, to przypadłość spotykająca codziennie wielu kierowców. Poniższy poradnik pomoże przypomnieć sobie jak tę sprawę ugryźć.

Chociaż w ferworze codziennych zajęć nikt nad tym się nie zastanawia, to przebicie opony może spotkać każdą zmotoryzowaną osobę i to w najmniej spodziewanym momencie. Jeśli w oponę wbił się np. blachowkręt, który przez lata utrzymywał popękaną osłonę silnika w starym samochodzie sąsiada i w końcu wypadł, efekt tzw. „kapcia” często zaobserwujemy dopiero rano. Pomimo nerwów i spóźnienia się do pracy, jest to najbezpieczniejszy rodzaj przebicia opony. Ten drugi – podczas jazdy często kończy się gwałtownym spadkiem powietrza i koniecznością zapanowania nad kierownicą podczas jazdy. Jak z tym sobie poradzić, można nauczyć się na specjalnych kursach lub na symulatorze jazdy.

Gdy „kapcia” złapiemy na trasie

Jeśli nieszczęście spotkało nas w trasie, powinniśmy zjechać na pobocze i ustawiamy trójkąt ostrzegawczy. W obszarze zabudowanym wystarczy umieścić go metr za pojazdem. Poza obszarem zabudowanym jest to już 30-50 metrów, a na drogach ekspresowych i autostradach wymagany dystans wynosi przynajmniej 100 metrów. Odległości te są uzależnione od prędkości poruszających się w tych obszarach pojazdów.

Następnie musimy zdecydować, czy szukamy pomocy, czy zabieramy się do zadania sami. Jeśli szwagier jest zajęty, a sąsiad nie odbiera telefonu, można skorzystać z pomocy drogowej, której numer warto mieć przy sobie, lub skorzystać np. z pomocy taksówkarza. Na autostradach często są tablice informacyjne z numerami alarmowymi lub nawet budki telefoniczne.

Krok po kroku

Jeśli zdecydowaliśmy się jednak zakasać rękawy, musimy upewnić się, że na wyposażeniu samochodu znajduje się koło zapasowe lub dojazdowe, klucz do kół oraz lewarek. Warto także upewnić się czy w zapasowym kole jest powietrze – inaczej cała praca pójdzie na marne. Samochód przed wymianą koła powinien znajdować się na twardym i równym podłożu. Wrzucamy pierwszy bieg, zaciągamy hamulec ręczny i do dzieła. Najpierw najeży poluzować śruby kluczem do kół. Jeśli dawno nie były odkręcane a nasz klucz ma krótkie ramię, zadanie może okazać się trudne. Po „poluzowaniu” koła podkładamy pod pojazd lewarek, koniecznie w miejscu do tego przeznaczonym. Najczęściej znajduje się ono w okolicy wewnętrznej części nadkola. Lewarek powinien stać na stabilnym gruncie a podczas podnoszenia warto obserwować, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Kiedy auto jest już w powietrzu na tyle, że opona oderwała się od podłoża, możemy odkręcać pozostałe śruby. Po odkręceniu wszystkich śrub, ściągamy koło z piasty i zakładamy zapasowe. Następnie ręcznie „przyłapujemy” koło śrubami i dokręcamy kluczem najlepiej na „krzyży”. Potem pozostaje tylko spuścić samochód z podnośnika, upewnić się czy dobrze dokręciliśmy wszystkie śruby oraz czy faktycznie w kole zapasowym jest powietrze i udać się do najbliższego warsztatu wulkanizatorskiego. Jeśli był to tylko „gwóźdź”, wulkanizator załata dziurę, o ile nie jest to opona niskoprofilowa z wysokim indeksem prędkości. Jeśli natomiast uszkodzenie wystąpiło na ścianie bocznej, wtedy wytarta od jazdy bez powietrza lub uszkodzony został kord, trzeba będzie ją wymienić. Co gorsza w takiej sytuacji konieczna jest wymiana drugiej opony na tej samej osi. Pamiętajmy bowiem, że w świetle przepisów i dla dobra naszego pojazdu ogumienie na jednej osi powinny być identyczne. Nie powinno się zatem jeździć z założonym kołem zapasowym, a jeśli w oponę był wbity gwóźdź – nie usuwajmy go. Pomoże on wulkanizatorowi zlokalizować przebicie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *