Audi ogłosiło, że po sezonie 2020 opuści serię DTM. To oznacza, że w stawce producentów pozostanie tylko BMW. Samochodem bawarskiej marki miał wystartować także Robert Kubica, ale wobec kryzysu związanego z pandemią koronawirusa i ostatnią decyzją Audi, przyszłość całych mistrzostw stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Tekst: Tomasz Szmandra
Oficjalnie, powodem rezygnacji Audi z wyścigów DTM jest chęć skoncentrowania się na projekcie w Formule E, jednak prawdziwym powodem wydaje się być usilna chęć poprawy wizerunku całego koncernu Volkswagen, który mocno ucierpiał z powodu afery „dieselgate”. Po wycofaniu się z rajdów WRC, Volkswagen sukcesywnie zamyka kolejne programy sportowe w których rywalizują samochody z konwencjonalnym napędem: Audi pożegnało wyścigi kategorii TCR i rallycross, natomiast Škoda, mimo wspaniałych tradycji i pasma wieloletnich sukcesów, wycofała swój fabryczny zespół z rajdów.
Ekspertów szokuje jednak nagłe odejście Audi z DTM – najbardziej prestiżowej niemieckiej serii w wyścigach. Marka z Ingolstadt poza rywalizacją w serii dla elektrycznych bolidów chce także mocniej zaangażować się w projektach konsumenckich. – Audi ukształtowało DTM, a DTM ukształtowało Audi. To pokazuje, jaka siła jest w sporcie motorowym: technologiczna i emocjonalna. Dzięki tej energii zamierzamy przekształcić się w sportowego dostawcę zrównoważonej elektromobilności. Formuła E oferuje bardzo atrakcyjną platformę, ale badamy też inne formaty na przyszłość. To dlatego nadal koncentrujemy nasze wysiłki na torze wyścigowym i pod pewnymi względami, zaczynamy wszystko od nowa – tłumaczy Markus Duesmann, prezes zarządu Audi AG.
Z kolei były kierowca Formuły 1, Gerhard Berger, aktualnie szef ITR, czyli firmy zarządzającej serią DTM, przyznał, że decyzja Audi stawia w bardzo trudnej sytuacji jedną z najważniejszych serii wyścigowych na Starym Kontynencie. – To trudny dzień dla sportu motorowego w Niemczech i całej Europie. Ubolewam nad decyzją Audi o wycofaniu się z DTM po sezonie 2020. Chociaż szanujemy stanowisko zarządu firmy, to krótkoterminowy charakter tej decyzji stawia ITR, naszego partnera BMW i poszczególne zespoły przed wieloma trudnymi wyzwaniami. Biorąc pod uwagę szczególne trudności, z którymi wszyscy się zmagamy podczas pandemii Covid-19, mieliśmy nadzieję na bardziej jednolite stanowisko. Ta decyzja pogarsza sytuację, a przyszłość DTM zależy teraz od reakcji naszych partnerów i sponsorów – powiedział Austriak.
Opuszczenie niemieckiej marki to spory cios dla serii, która po rezygnacji Mercedesa, w ubiegłym roku musiała pogodzić się z odejściem zespołu Aston Martin, który wycofał się z rywalizacji zaledwie po jednym sezonie. Na dodatek, z powodu pandemii koronawirusa, wciąż nie wiadomo, kiedy rozpocznie się sezon 2020. Audi ma w tym roku wystawić dziewięć z szesnastu aut. Robert Kubica, startujący w barwach Orlen Team ART, poprowadzi jedno z siedmiu BMW, ale wobec małej liczby uczestników, ograniczonych zresztą do aut jednej marki, rozegranie mistrzostw w przyszłym roku może okazać się niemożliwe. W aktualnej sytuacji na świecie znalezienie nowych producentów chętnych do udziału w tych wyścigach, jest mało realne, podobnie jak plany fuzji z japońską serię Super GT. Być może rozwiązaniem będzie zmiana regulaminów i przejście na tańsze modele kategorii GT3, ale czy aby prestiż i wizerunek DTM – jednej z najbardziej elitarnych serii wyścigowych na świecie – na tym nie ucierpi?