Myć albo nie myć, oto jest pytanie

Gdy nadchodzi zima, wyciągamy z szaf ciepłe kurtki, rękawiczki i czapki. Ubieramy dzieci na cebulkę, dokarmiamy ptaki. A co z samochodami? Często zapominamy, że i one potrzebują od czasu do czasu czegoś więcej niż tylko tankowania.

Nie, nie zostaliśmy bohaterami dramatu Szekspira. Pytanie zawarte w tytule zadaje sobie wielu z nas. Choć klimat się ociepla, a prawdziwa zima ze śniegiem po pas to dla wielu z nas tylko wspomnienia, biała pora roku potrafi dać nam się we znaki. Dowód mieliśmy na początku stycznia, kiedy termometry wskazały cudowne minus kilkanaście stopni. Wraz z nadejściem mrozów i białego puchu jak bumerang powraca to samo pytanie. Jak to jest: myć w końcu ten samochód zimą, czy nie myć?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jednak większość argumentów przemawia za tym, aby nawet zimą od czasu do czasu zafundować kąpiel swoim czterem kółkom. Służby drogowe, chcąc zapewnić kierowcom jak najlepsze warunki do jazdy, posypują nawierzchnię solą, która choć rozpuszcza lód, dobiera się także do karoserii naszych aut. Wystarczy drobny odprysk lakieru, aby woda z solą zaczęły ochoczo dobierać się do gołej blachy. Wówczas tylko kwestią czasu staje się, aż rdza rozgości się w naszym aucie. Z tego względu warto od czasu do czasu umyć auto podczas zimowych miesięcy, ze szczególnym uwzględnieniem podwozia i dolnych partii samochodu. Zanim jednak radośnie chwycimy za wiaderko, warto się zastanowić, jak to zrobić, aby nie wyrządzić więcej szkody niż pożytku.

Mycie ręczne

Choć użycie wspomnianego wiaderka i gąbki jest najtańszą metodą umycia samochodu, lepiej zrezygnować z niej, gdy temperatura za oknem spada poniżej zera. Po prostu łatwo wówczas odmrozić sobie dłonie lub wywinąć orła na zamarzającej na podjeździe wodzie z mydlinami. To samo dotyczy myjni bezdotykowych. Choć często działają przy temperaturach niewiele niższych od zera, mycie tam auta może być dla nas po prostu niebezpieczne. Jeśli chcemy pobawić się na lodzie, to polecam raczej łyżwy i lodowisko, a nie śliską jak szkło podłogę myjni bezdotykowej.

Myjnie automatyczne

W dużym uproszczeniu myjnie automatyczne to dla auta zło w czystej postaci. Szczotki nigdy nie są idealnie czyste i zawsze zostają na nich drobinki piachu i brudu, które w bezlitosny sposób rysują karoserię naszego samochodu. Szczególnie jeśli przed nami z samochodowej kabiny prysznicowej korzystał ktoś, kogo pojazd był bardzo, bardzo brudny.

Jednak zimą mimo wszystko jest to najlepsze rozwiązanie. Pomieszczenia myjni automatycznych są ogrzewane, dzięki czemu możemy umyć auto nawet wtedy, gdy temperatura na zewnątrz spada do –10°C. Dodatkowo niektóre programy mają funkcje mycia podwozia, na czym w zimowych miesiącach przecież najbardziej nam zależy. Po zakończonej kąpieli w ruch idą suszarki, które czasem nawet dwukrotnie osuszają nasze auto strumieniem ciepłego powietrza, wydmuchując wodę z jego zakamarków. W końcu nikt nie chciałby kolejnego dnia rano szarpać się z przymarzniętymi drzwiami lub – co gorsza – zamarzniętą na kość klapką wlewu paliwa, gdy wskazówka jego poziomu niebezpiecznie szybko zbliża się do zera.

Jeśli wybierzemy program bez suszenia (lub zdecydujemy się na odradzane wcześniej samodzielne mycie), warto w następnej kolejności podjechać pod stanowisko z kompresorem. Jednak nie w celu pompowania opon (chociaż nie zaszkodzi skontrolować przy okazji ciśnienia w ogumieniu), ale by za pomocą sprężonego powietrza wydmuchać wodę ze wszystkich szczelin i łączeń blachy. Wówczas zmniejszamy ryzyko, że woda, która wciekła w głąb auta, zamarznie i uniemożliwi nam późniejsze dostanie się do środka.

Myjnia ręczna – samochodowe SPA

Najlepszym rozwiązaniem (ale i najdroższym) jest powierzenie auta specjalistom. Zostawiając samochód w profesjonalnej myjni ręcznej, mamy gwarancję, że auto będzie umyte dobrze i bezpiecznie. Pomieszczenia są ogrzewane, dzięki czemu pracownicy mają możliwość dokładniejszego umycia pojazdu, a brud łatwiej ustępuje w ciepłym otoczeniu. Po zakończeniu mycia auta są wycierane do sucha, a w ruch idzie wspomniany wcześniej kompresor. Choć jest to najdroższy wariant z opisywanych, czasem warto dopłacić kilka złotych, aby mieć pewność, że auto jest dobrze umyte i zabezpieczone.

A po kąpieli…

Niezależnie od tego, jaką metodę mycia samochodu wybraliśmy, warto pamiętać o kilku sprawach. Przede wszystkim po powrocie do domu przetrzyjmy wszystkie uszczelki miękką szmatką, a następnie nasmarujmy odpowiednim preparatem. Dzięki temu guma nie będzie parcieć, a przy okazji unikniemy ryzyka przymarzania drzwi. Kolejny krok to odmrażacz do zamków lub inny preparat wypierający wodę. Warto psiknąć go odrobinę do każdego zamka. Lepiej poświęcić na to chwilę teraz, niż kolejnego dnia bawić się w wyciąganie przedłużacza i suszarki do włosów.

Zima to szczególnie wymagający okres dla samochodu. Nawet zima tak kapryśna i pozornie niegroźna, jaka odwiedza nasz kraj od ładnych kilku lat. Niestety, kierowcy, którzy nie zmieniają opon na zimowe, bo „to strata czasu i pieniędzy, skoro ciągle jest ciepło”, to nadal często spotykane zjawisko. Abstrahując od dylematu, czy myć auto czy nie, pamiętajmy o podstawach, takich jak pełny zbiornik płynu do spryskiwaczy (zimowego, rzecz jasna!), nienaganna kondycja wycieraczek czy obecność szczotki i skrobaczki na pokładzie samochodu.

Komentarz dla Menadżer Floty

Łukasz Miturski, G-Force Auto Detailing
Odpowiednie przygotowanie auta do trudnych warunków atmosferycznych panujących zimą może w dużym stopniu ułatwić nam codzienne korzystanie z samochodu, ale należy o to zadbać już jesienią. Część z prac możemy wykonać sami. Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy zrobić, jest kompleksowe umycie samochodu, wraz z wnękami drzwi, bagażnika oraz felgami. Dekontaminacja lakieru, czyli dokładne oczyszczenie, powinna obejmować także deironizację oraz glinkowanie. Deironizacja ma za zadanie usunąć z karoserii nalot z klocków hamulcowych oraz cząsteczki metali. Glinkowanie pozwala pozbyć się wszystkich innych osadów, których nie domyjemy ręcznie, np. soków z drzew czy drobinek smoły. Na tym etapie możliwości przeciętnego Kowalskiego wyczerpują się. Chcąc podejść do sprawy profesjonalnie, trzeba wybrać się na duże zakupy, uzbroić się w cierpliwość i znaleźć dużo wolnego czasu lub po prostu zgłosić się do zakładu car detailing. Dlaczego? Po takich operacjach powinniśmy przeprowadzić korektę lakieru lub użyć lekkościernego cleanera przeznaczonego do konkretnego wosku, a następnie odtłuścić lakier. Kolejnym etapem jest zabezpieczenie powłoki lakierniczej dobrej jakości woskiem lub powłoką kwarcową/ceramiczną. Zapewni to dużo mniejsze przywieranie brudu, późniejszą łatwiejszą pielęgnację, a lakier będzie bardziej odporny na wszelkie zarysowania. Podobnie możemy postąpić z kołami. Aby oszczędzić sobie czasu i wysiłku z codziennym skrobaniem szyb, można zdecydować się na aplikację powłoki hydrofobowej. O ile dekontaminacja lakieru nie jest zadaniem wyjątkowo trudnym, o tyle kolejne etapy wymagają odpowiednich środków chemicznych, urządzeń oraz wiedzy. Wachlarz dostępnych usług szeroki. Ceny usług zaczynają się już od 400 zł (mycie, dekontaminacja lakieru, aplikacja lekkościernego cleanera, aplikacja wysokiej klasy wosku), a kończą na kilku tysiącach złotych za kompleksowe „SPA” obejmujące kilkuetapową korektę lakieru, zabezpieczenie powłoką ceramiczną, detailing wnętrza i wiele, wiele innych.

Zuzanna Krzyczkowska

Źródło: Menadżer Floty
fot. Fotolia

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *