Nowy program dopłat „NaszEauto” zastępuje program „Mój elektryk”

Od 3 lutego br. będzie można składać wnioski o dofinansowanie zakupu samochodu elektrycznego w ramach nowego programu NFOŚIGW „NaszEauto”. Beneficjentami programu będą osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze, które chcą kupić, leasingować lub wynająć auto elektryczne. Niestety, ze wsparcia wyłączono spółki handlowe, które odpowiadają za większość rejestracji nowych samochodów w Polsce. Dopłaty nie obejmą też pojazdów dostawczych.

Rząd ogłosił szczegóły nowego programu dopłat do samochodów elektrycznych „NaszEauto” (zapowiadanego wcześniej jako „Mój elektryk 2.0”). O wsparcie mogą ubiegać się osoby fizyczne oraz jednoosobowe działalności gospodarcze planujące zakup, leasing lub wynajem pojazdu elektrycznego. Budżet nowego programu to 1,6 mld zł. Podstawowa kwota dopłaty dla osób fizycznych wynosi 18 750 zł. W przypadku posiadaczy Karty Dużej Rodziny (KRD) oraz jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG) wzrasta do 30 tys. zł. Dodatkowo można otrzymać premie za dochód roczny do 135 tys. zł (wyłącznie dla osób fizycznych, w tym posiadających KDR) oraz za zezłomowanie starego pojazdu spalinowego. W efekcie maksymalna kwota wsparcia może wynosić 40 tys. zł.

Fakt, że maksymalna wysokość dopłaty wzrosła na pewno cieszy, jednak w bardzo wielu przypadkach beneficjenci programu nie będą mogli skorzystać z dodatkowych premii. Nieczęsto zdarza się, żeby osoby decydujące się na nabycie nowego pojazdu dysponowały rocznym dochodem do 135 tys. zł, a tym bardziej posiadały stary samochód spalinowy, który bardziej opłaca się zezłomować (nawet uwzględniając kwotę dodatkowej premii) niż sprzedać na rynku wtórnym. Poważnym minusem nowego programu jest wykluczenie ze wsparcia spółek handlowych. To właśnie one odpowiadają za największą liczbę rejestracji nowych samochodów w Polsce. Ograniczenie zakresu beneficjentów wpłynie negatywnie na rynkową skuteczność subsydiów w ogłoszonej formie – mówi Aleksander Rajch, członek zarządu PSNM.

Istotną zmianą względem programu „Mój elektryk” jest również podniesienie maksymalnej ceny dotowanego pojazdu do 225 tys. zł netto. W efekcie beneficjenci mogą ubiegać się o dofinansowanie do samochodu elektrycznego kosztującego do 276 750 zł brutto. Uwzględniając aktualną ofertę na polskim rynku elektromobilności, dopłaty mogą objąć ponad 90 modeli BEV z segmentów A-D.

Na pewno cieszy fakt, że NFOŚIGW ostatecznie zdecydował się zmienić zasady dotyczące kwalifikowalności VAT – pierwotny projekt programu przewidywał, że maksymalna cena dotowanego „elektryka” wyniesie 183 tys., co istotnie ograniczało gamę pojazdów, które mogłyby zostać objęte wsparciem. „NaszEauto” nadal nie przewiduje jednak dopłat do samochodów dostawczych kategorii N1. Logistyka miejska to obszar rynku, którego elektryfikacja powinna nastąpić w pierwszej kolejności. Bardzo często różnice cenowe między elektrycznymi a spalinowymi dostawczakami są wyższe niż w przypadku pojazdów spalinowych. Zawieszenie ścieżki leasingowej programu „Mój elektryk” sprawiło, że w segmencie nowych samochodów elektrycznych kategorii N1 odnotowaliśmy bardzo wyraźny spadek rejestracji – o prawie 25% r/r. Brak dofinansowania dla takich pojazdów w nowym programie pogłębi ten niekorzystny trend spadkowy – tłumaczy Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.

Podczas konferencji poświęconej uruchomieniu programu „NaszeEauto” przedstawiciele administracji publicznej ogłosili, że uruchomiony w lutym nabór potrwa do połowy 2026 r. Jednocześnie ma to być ostatni program dopłat do samochodów elektrycznych uruchomiony w Polsce.

Znacznie krótszy czas przyjmowania wniosków niż w programie „Mój elektryk” przy wyraźnie wyższym budżecie, ograniczonym zakresie beneficjentów i samochodów objętych dofinansowaniem rodzą pytanie o możliwość realizacji celu wyznaczonego przez NFOŚIGW tj. wsparcia co najmniej 40 tys. pojazdów zeroemisyjnych. Budżet nowego programu można by wydać znacznie efektywniej przy lepszym dopracowaniu jego zasad albo przeznaczyć z pozytywnym skutkiem na inne cele. Zwłaszcza, że polska elektromobilność wciąż bardzo potrzebuje wsparcia, szczególnie w kontekście ambitnych obowiązków unijnych. Dotacje do „elektryków” wciąż są dostępne w wielu państwach członkowskich UE. W wielu z nich, w odróżnieniu od Polski, obok dopłat obowiązują również zachęty podatkowe. Ponadto, od dofinansowania odchodzą kraje, które wprowadziły wsparcie znacznie wcześniej niż Polska i które osiągnęły nieporównywalnie większe wolumeny sprzedaży. W Polsce udział BEV w sprzedaży nowych pojazdów osobowych wciąż jest ponad czterokrotnie niższy niż średnia unijna – mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSNM.

(red) Źródło: Informacja prasowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *